Przeżyłam.
Przeżyłam ten cholerny piątek trzynastego. Obyło się bez obrażeń fizycznych, kłótni i głębszych ran natury egyztencjalnej.
Ufff.
Coraz cześciej i coraz bardziej intensywnie ludzie udowadniają mi jaka jestem dziwna :). Otóż, dlatego, iż, bo:
* Miewam koszmary senne
* W dalszym ciągu chcę dredy
* W dalszym ciągu mam kolczyk w nosie (Kiedy do was dotrze, ŻE GO NIE WYJMĘ ?)
* W dalszym ciągu nie jem mięsa
* Miewam ostatnimi czasy very very bad days i nie zamierzam o powodach zaistniałego faktu ani mówić, ani opowiadać, ani komukolwiek sie zwierzać
* W związku z wyżej wymienionym nie potrafie robić dobrej miny do złej gry (i niektórych to bardzo, ale to bardzo kłuje)
* Wolę pożerać kolejną książkę w domu niż ,,świetnie" się bawić na piątkowych baletach (O powróćcie chęci do jakichkolwiek baletów !)
O tak ! Tak ! Tak ! Czytam i puff wyłączam się ze świata realnego. Jak najbardziej cacy.
Nie potrafię zebrać myśli w jakąś konkretną całość..
Staram się skleić jakąś formę i wydobyć wszystko to co jest istotne...
Czuję się tak jakbym się odbiła od szyby...