ten serial zniszczy mnie psychicznie.
coś we mnie pęka.
coraz częsciej.
muszę isć do łazienki i powstrzymywać łzy.
nie, że mnie wzruszają fikcyjne perypetie tych ludzi.
tylko od razu dopowiadam sobie do tego swoją historię.
dzisiejszy temat okropny. chłodny.
i bałam się go od dziecka.
nie wyobrażam sobie pozostania samej naświecie.
to się nei zdarzy.
nigdy.
nie i koniec.
świat bez rodziców?
babci?
dziadka?
ukochanego?
najbliższych przyjaciół?
najgorsze, ze to właśnie mnie w życiu czeka....
jako mała dziewczynka odwracałąm się do ściany i milczałam.
na pytanie co mi jest odpowiadałam, ze się boję.
ale czego Kochanie?
śmierci mamo.
swojej?
nie.waszej.wszystkich mamo.
i to zawsze było w lato, kiedy były wyjazdy, które bałąm się, że nigdy się nie skończą....
mogłabym to zdusić w sobie w wypłakać w poduszkę.
bo gdy ogarnia mnei bezradność płaczę.
ale nie lubię spać na mokrej poduszce....