Wczorajszy wieczór.
Jednak my dziewczyny, absolwentki V LO to potrafimy się bawić. Kiedy spotykamy się z Zuzią to zawsze świetnie się bawimy. Coż tak jest i już. Nie ma to jak muzyka na żywo. Ale od początku.
Pierwszy raz z Zuzią odbyłyśmy podróż po pubach w Perth 26 lutego. Zaczęło się od jednego piwa, a naczym się skończyło tego nie pamiętam, ale straszne mieszaliśmy. W jednym z pabów nabyłyśmy zniżki do nocnego klubu. Gdzie na sam koniec wylądowaliśmy. Impreza w nocnym klubie "Loft", gdzie nie opuszczałam parkietu. - Czy ktoś w to uwierzy?- Naprawdę mi się podobało. Nawet dostałam kartę stałego klienta. Powrót do domu 4 rano, ale ja mam naszczęście 5 minut drogi z klubu do domu.
Wczoraj 13 marca umówiłyśmy się tylko na piwo. Jest jednak haczyk. W pubie odbywał się rockowy koncert. Jak zawsze musiałam coś zrobić. W międzyczasie pojawiła się jeszcze ekipa angielsko-hiszpańsko-czeska w składzie:
Loli, Maria, Oscar, Ibon, Gavin oraz Lucas.
Trochę mnie poniósł klimat koncertu i zdjęłam niepotrzebne części mojego ubioru. Rozpuściłam włosy i zaczęłam tańczyć.
Spodobało się to chłopakom z zespołu, bo pozdrowili mnie megaboskim "cheers". Było miło.
Zdjęcie z tripu do Stirling. I oczywiście przecudowny Wallace Monument, na którego szczyt dotarłam. Świetne miejsce i przecudowne widoki.
Następna impreza w czwartek- student party. Tym razem z chłopakami.
Cheers dla moich znajomych z V LO.
Cheers dla czytelników tego oto bloga.