Wszem i wobec oglaszam, ze znow jestem 'singlem'. Zerwalam z Grantem dwa tygodnie temu. Tak poprostu. Nie chce kogos, kto nie bedzie o mnie walczyc. Nie pojdzie za mna, kiedy tego potrzebuje. Kogo nie ma kiedy mi sie chce plakac. Poprostu to nie on.
Coraz blizej egzaminy, a ja mam coraz wieksze uczucie, ze sie nie uda. Moze gonie za marzeniami, ktore nie moga sie spelnic. Wiem jedno nie moge sie poddac. Isc do przodu trzeba.
W pracy problemy. Mam dosc. Nikt nie docenia, ze nawet jak jestem chora nie biore zwolnienia, by ktos inny mogl byc na urlopie. Od dzis nowa ja ma to w dupie. Bo nawet osoba, ktore moja zmiana 12, 5 godzinna dala dzien wolny jest przeciwko mnie. Nie oplaca sie pomagac ludziom.
Wielkanoc spedzam z rodzina w Perth, ale oczywiscie musze isc do pracy, bo nie moglam dostac wolnego co za idiotyzm, az nie mam sily o tym pisac.
W zeszlym tygodniu zwiedzalam kaplice w Rosslyn. Maly budynek okryty tajemnicami i mitami. Tak jak lubie. No i oczywiscie Templariusze.
Ale trzeba bylo zobaczyc dwie blondynki, czyli mnie i Erin szukajace autobusy w Edynburgu.