photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 7 LUTEGO 2010

Lewiatan III


LEWIATAN


Część III

"Klucz nasadowy"

 

 

   To było bardzo dziwne, 26 godzin 34 minuty i nic...

Wolałbym aby w tej chwili cokolwiek się działo, jak w porządnym filmie science fiction, w którym akcja postępuje kosztem kolejnych bohaterów drugoplanowych, których po prostu coś zabija, aby utrzymać akcję filmu. A tutaj nic, okropna dłużyzna, której nie dałoby się zaakceptować w żadnym filmie, nawet w tych, które otrzymują tylko jedną gwiazdkę w kolorowych programach TV. Rozejrzałem się (było to bardzo trudne w tych ciemnościach egipskich). Robert  nerwowo chodził po pomieszczeniu klnąc pod nosem i obracając w ręku klucz nasadowy, który niczym śmigło awionetki okręcało się w jego palcach. Reszta spała, lub też dojadała ochydną breję białkowo-witaminową ze śmiesznych małych puszeczek. Powinienem wstać i nadać temu wszystkiemu choć najmniejszy sens. Zrobiłbym to z pewnością, gdyby nie wtulona we mnie Maria, której nie miałem serca wybudzić z jej bolesnego snu, a spała tak głęboko, jak gdyby nie spała od bardzo, bardzo dawna.

   W końcu nie Robert, lecz jego klucz nasadowy stracił cierpliwość i wyleciał mu z ręki lądując na podłodze z wielkim hukiem. Maria obudziła się, więc teraz mogłem się z wolna wykraść. "To nie ludzkie! Nie możemy tu siedzieć i po prostu czekać" - zwrócił się do mnie mechanik podnosząc klucz z ziemi i wsadzając go w głęboką kieszeń spodni. "Bierzemy karabiny i idziemy do maszynowni, spróbujemy uruchomić silniki" - powiedziałem głośno korzystając z okazji przerwania ciszy.

Mimo sprzeciwów Marii która za nic w świecie nie chciała poprzeć mojego pomysłu, w końcu znaleźliśmy się w ciemnym korytarzu. Cały był pokryty ludzką krwią wymieszaną ze śluzem obcych. Szliśmy długo głównym korytarzem, potem zeszliśmy krętymi schodami do maszynowni gdzie stał obsmolony silnik główny. Robert w końcu mógł zrobić z klucza lepszy użytek niż udawanie śmigiełka od samolotu. Była tu działająca żarówka, więc teraz widziałem twarz Roberta lepiej niż dotąd, była zmęczona, zarośnięta twardym rudym zarostem, a teraz kiedy siłował się z jakąś śrubą, na jego czole utworzyła się kropla potu, spłynęła z wolna po czerwonym policzku a następnie zeskoczyła na wilki biceps. Naprawdę był olbrzymim facetem, lubiłem przebywać w jego towarzystwie bo czułem się w tedy jakby... bezpieczniej.

Usłyszałem coś i szybko przyłożyłem karabin do brody wypatrując przez wizjer zagrożenia. Coś zaczęło biec prosto na nas więc bez namysłu otworzyłem ogień, upadło tuż przy mojej nodze dysząc jeszcze przez kilka sekund. Teraz widzieliśmy to "coś"... Wcale nie przypominało tych ładnych obcych z filmów, wcale nie było dużą modliszką. To coś raczej jak wielki kret tyle że bez sierści i z większymi pazurami. Wpatrzyłem się w oko mojej ofiary, miało czerwoną tęczówka, lub cokolwiek to było innego. W tej właśnie chwili silnik zazgrzytał i zaczął się kręcić, w całym statku znów nastała jasność. Choć nie można było powiedzieć że widok był teraz lepszy, rzecz miała się inaczej - widzieliśmy lepiej, lecz to co widzieliśmy było widokiem makabrycznym!

 

CDN.


Komentarze

xsdcjhq no nie wiem ;D
21/02/2010 16:23:07
~sadananasowy cnd (;.
21/02/2010 12:09:07
xsdcjhq .takiego minaturwego, ktory byl czescia spolecznosci z muzeum miniatur. mial jakis niecały centymetr
nie wiem co mnie naszlo ;p
20/02/2010 9:45:01
xsdcjhq od dzisiaj rowniez bede twierdzic, ze kurz jest klimatyczny- pod katem porzadku w moim pokoju
17/02/2010 21:28:33
xsdcjhq cos cicho tutaj !
17/02/2010 19:49:27
zanieczyszczona chcę 4 część z krwawą jatką Roberta! :P
10/02/2010 21:57:50
czikibuum maria? Hmmmm
10/02/2010 21:28:06
nataliaia a dobry wieczór a nawet już dobranoc. (:
08/02/2010 23:18:43
rumbleofthunder nie ma, nie udało mi się wytropić saren...
08/02/2010 0:32:49
xsdcjhq tak tak wczesniejsza czesc sylwestra z cala pewnoscia moge uznac za 'ta lepsza' ;D
gdzie sejsa wczorajsza?
07/02/2010 22:12:20
zanieczyszczona Maria.. Jakie ładne imię! :D
07/02/2010 21:54:34
sramnaquesta : D
07/02/2010 12:35:18