Listopad...
Stoję na wyniszczonym przez czas balkonie i patrzę na Poznań, stając się uczestnikiem tego nudnego seansu. Znów owinął się przyrdzewiały drut kolczasty wokół trzewi migoczącego światełkami miasta. Wszystko wygląda jak co dzień - samochody rozjeżdżają krople deszczu na brudnym asfalcie, na wielkim betonowym sześcianie gdzieś w oddali z wolna gasną kolejno żółte kwadraciki w logicznej kolejności: najpierw w mieszkaniach starszych ludzi, których ciemne sylwetki jeszcze niedawno spożywały wspólną kolację w malutkich przyciasnych kuchniach, kolejno w pozostałych, aż do ostatnich nielicznych okien w których rozgrywał się nierzadko dynamiczny, szaleńczy teatr cieni dla dorosłych. Była też ta magiczna łuna nad miastem, tak piękna i barwna; jak gdyby to wszystko płonęło lub żarzyło się tysiącami kilowatów energii. Stoję na wyniszczonym przez czas balkonie i nic; ja, miasto i cisza...
Zdjęcie autorstwa Tobiasza S: czikibum
Inni użytkownicy: magda2025aikata13veryverydreamluko1995mateuszkaminiarzopplpagangodpatiizdoongmailcomlukas19956alihor57862harrypottergallery
Inni zdjęcia: Wakajki milionvoicesinmysoulCd. downwardspiral1543 akcentovaŻycie to chwila pragnezycpelniazycia:) dorcia2700Noin zniknę... najprawdopodobniejnieNarodowo. ezekh114Mokry ślizg bluebird11Kos jerklufoto:* patrusia1991gd