Moje życie to abstrakcja. Tak bardzo jak lubię przekręty, uświadamiam sobie, że wpasowuję się idealnie w portugalskie standardy. Nie wiem na jakiej zasadzie działa ten kraj, ale jest to jeden wielki absurd, tak wielki, że nawet ja tego nie rozumiem. Wszystko tutaj jest nierealne tak bardzo, że aż śmieszne. Chińskie restauracje, które są nielegalne, w związku z czym mogę najeść sięza 5 euro, ale ryzykuję swoje zdrowie, a kto wie, może nawet życie. Bielety miesięczne, które nikt nie wie po co są, skoro co krok widać murzyna przeskakującego przez bramki w metrze, no i na końcu chory zwyczaj jedzenia wszystkiego na słodko.
Powoli, tak bardzo jak mi się tu podoba, zaczynam jednak tęsknić za swoim spokojnym, ustatkowanym i powolnym wręcz duńskim życiem.
http://www.youtube.com/watch?v=y4gimHC7fKs
beyonce, dziękuję, dobranoc