no siema siema
niedziela zakonczyla sie DOBRZEEEEE, więc cofam to, ze była chujowa.
poniedzialek - lajtowy, wyjebka całkowita na to co dzialo sie w szkole! ;D
wtorek - spokojny, przyjemny lekcje szybko mineły
dziesiejszy dzien WYGRAŁ!
poprosze o wiecej TAKICH DNI
wyszłam ze szkoly dwie godziny wczesniej, po dwóch godzinach matematyki z moim cudownym nauczycielem UMARŁAM!!!
porobiłam jakieś zadanie i wyszłam do Uli, gdzie spedziłam no dobre 5 godzin
fajnie było!
moglo by byc tak częsciej, ale nie wiem wtedy co z nauka ;D
potem jeszcze przyjemniej, z wiadomych względów !
teraz siedze i gadam sobie z Erykiem, jak już co wieczór
powinnam leciec sie myć ale... MI SIE NIE CHCE!
mogło by mi sie tak chcec jak mi sie nie chce! ;D
ale nie moge narzekac biorąc pod uwage, ze inni maja jednak gorzej!
martwi mnie troche fakt pokłocenia sie z moim dobrym przyjacielem(?)
no coz....
koncze mój jakże elokwentny i ciekawy wpis!
bye