no dobra, i tak mam tu setki wirusów, z ledwością poruszam kolanami, tak, kolanami; na dzień dzisiejszy to najbardziej chyba chciałabym być trylionerką, jedynie co to zamieszkać bym mogła w gigantycznym prezencie, a szczytem marzeń układałabym na podłodze wstążki; cholerne kokardki wciąż się plączą, a wydawałoby się to niemożliwe przy tak małej ilości prezentów, dzień na nic, pierre rene i jeszcze tylko pięć
pi
ęć;
wiesz, że mogłabym podróżować w nieskończoność
i potrzebować w nieskończoność
i smakować siebie;
no tak, mogłabym.