Okej. Musiałam. Nie mogłam się oprzec. Uwielbiam to zdjęcie.
"Let me please introduce my pain that chews everything and squirts everywhere..."
Dobra, przestaję układac pastisze Rolling Stonesów (mimo, że nawet mi się i zrymowało, i zrytmizowało). Te panny powyżej to moje zacne psy.
Czarne to Zulia, która identyfikuje się z tekstami ślicznego Chucka S. i razem z Death szczeka: "OVERACTIVE IMAGINATION"/"LACK OF COMPREHENSION!". Zula jest znana z tego, że nigdy nie jest pewna płci otaczających ją ludzi, więc nieustannie sprawdza, czy to chłopiec, czy dziewczynka. Tak wiec, aby miec z Zulą spokój, należy krzyczec głośno:
-Dziewczynka! - kiedy kładzie ci głowę na udzie.
Ponadto Zula jest istotą hiperaktywną, ma stwierdzone lata temu, kiedy jeszcze była w łonie matki, ADHD, a ja jestem jedyną osobą, która potrafi przeżyc spacer z nią bez ostatnia zakwasów.
Tak się składa, że moim młodym nogom nic nie robi bieganie za nią po polach wszystkich sąsiadów w promieniu 5km z wrzaskiej:
-Do mnie, cholero jedna!
Zula, gdy słyszy taki stek wyzwisk, o dziwo, przychodzi grzecznie do nogi i merda ogonkiem. Równie skuteczne jest nazwanie jej idiotą, palantem, durniem i potworem.
Ale Zula jest słodka. Przychodzi do mnie nad ranem i budzi mnie, liżąc mi uszy (bo zwykle tyle tylko wystaje spod kołdry). Mimo wszystko ją kocham.
Teraz pora na Tove. Hardkur z tym psem, powiadam wam. A wszystko przez jej niespotykaną życzliwosc. Była bowiem tak miłym Świetym Mikołajem, że przyniosła mi w bożonarodzeniwym prezencie.... szczeniaki. Małe, słodkie malamutki, które zostawiają kleksy moczu na podłodze jak pióro na papierze listowym.
Czego by nie mówic o Tove, błogosławię fakt mieszkania na wsi. Bo, cóż, już kiedy była półroczną suką, biegałam z nią po osiem kilometrów dziennie. Tak więc spotęgujcie sobie ten osiąg i wstawcie pod pierwiastek trzeciego stopnia, a otrzymacie przybliżony mocno wynik - liczbę kilometrów, które musiałabym biegac z nią teraz. A tak - wypuszczam gadzinę na podwórko i biega w kółko przez pięc godzin, gzyząc się i siłując z Zulą w przerwach na odpoczynek.
Nie wiem, ile wiecie o malamutach. Powiem wam tyle, że te zwierzęta wcale, wcale nie przypominają psów. Ani trochę poza fizycznością. Gdybym przez całe życie chodowała tylko psy i wzięła malamuta, przeżyłabym szok. Dobrze, że mam koty i konia. Bo malamut jest wypadkową kota i konia właśnie.
Ale o tych zwierzątkach innym razem.
Buziaczki-prosiaczki (jakby ujęła to Paulinka; Paulinko, wierzę, że załatwisz mi tych małych Szwedów u Kumiszcze! Dzisiaj półtorej godziny uczyłam się z nudów słówek i gramatyki - zaimki, szyk przeczen, 3 koniugacja, liczebniki, słownictwo... bankowo-sklepowe. Powinna to docenin. Będę umiała zrobic dil ze Szwedami nawet w kwestiach finansowych. Jag kanner pojken som kan vaxla dig pengar.)
Nudzi mi się w domu. Dajcie mi jakieś zadanie.
Inni zdjęcia: End. surprisemotherfucker;) nacka89cwaMniłchas jako lekarstwo mnilchas:) nacka89cwa1481 akcentovaZ Klusią kagooolloZ Klusią kagooolloJa kagooolloZ myszą:* kagooolloJa kagooollo