NOW! DIABOLICAL, NOW!
Szczerze? Czułam sie dzisiaj, tzn. 10 XII, dzien po koncercie, jakbym miała megasuperhiperkaca. O czym najlepiej wie Paulinka. Leżałam krzyżem i pokutowałam. Okej, nie bylo to do końca leżenie krzyżem, a na pewno nie na gołej ziemi, jednakże wszyscy wiemy, o co chodzi. Kiedy wstałam (bo takie leżenie jest zgoła niewygodne), notabene budzona przez protoplastów cztery razy, nie byłam w stanie przyswoic jakiejkolwiek stałej materii przez jeszcze 22 godziny od ostatniego posiłku. Detoksykując moje zmęczone papierosowym dymem ziemskie ciało, piłam na zmianę kawę z mlekiem i wodę z cytryną, przeplatane niekiedy jogurtem. Reanimowałam się około godziny 20.
Czyli koło doby po tym, jak zaczęłam się zbliżac do wejścia do Progresji. Która, swoją drogą, znajduje się w jakichś dzikich ostępach warszawskiego Bemowa przy czarnym lesie. Szczerze podziwiam dwóch przecudnych panów, którzy na tym końcu świata się ze mną pojawili. Mi samej średnio by się chciało tam się przedzierac milionem autobusów / starą Astrą. Respekt, panowie ;*
Co bądź, najpierw dostałam skurczu oskrzeli, spowodowanego atakiem cząsteczek nikotyny, później połowicznie ogłuchłam. Wreszcie pojawiła się Zonaria, której, szczerze powiedziawszy, największymi atutami są powierzchownosc i wzrost basisty, który nie dosc, ze jest Szwedem, to jest jeszcze całkiem, całkiem. Wokalista nie był zły, ale, hm, jego możliwosci wokalne pominę dyplomatycznym milczeniem (nie na darmo poszły dwa lata z Anią Marią! :>) . Ale chłopcy są młodziutcy, mają metrowe włosy, noszą zbroje, nadejdzie czas, gdy nauczą się, co znaczy przyjemny dla ucha death metal (Deadbird polecam, tak swoją drogą).
Jeden z dwu cudownych panów, którego Marek zowią, nie mylic z Arkiem (wybaczcie mi te GiLAcką aluzję!), mocno się na Zonarii skrzylił, ruszył swe długie nogi ekskoszykarza, by sie z dziwnym, rudym dzieckiem, Piernikówną, przespacerowac nieco, wytłumaczyłam mu, jaka jest różnica między Frostem i Satyrem, kiedy gasną światła, wbiegają panowie z gitarami i, uwaga, Don Satyrio!
-Tato! Zobacz, Satyr!!!
-... A ja myślałem, że to ktoś z obsługi.
Bez komentarza.
Ech, ojciec byl po prostu rozczarowany, gdyż marzyli mu się dzicy chłopcy, biegający z mieczykami po mroźnych ostępach Gór Skandynawskich, z gąbkami wymalowanymi na czarno bialo w sposób taki oto: >.<, w czarnych skórach reniferów i z koafiurą a la Robinson Cruzoe. Ha, nie ma tego dobrego, tatusiu! Satyricon wyszedł z lasu i wg mnie bardzo dobrze zrobiło to wszystkim, a zwłaszcza samemu Satyrowi, który wygląda jak... włoski mafiozo ze swoimi czarnymi, ulizanymi do tyłu włoskami (mrocznymi nawet, jak zapomni ufarbowac odrostów), choc raczej mediolański, niż sycylijski. Gdyż, jak na mediolańczyka przystało, odział się w czarną, dopasowaną koszulę i takież emorurki, w które zmieściliby się tylko modele, którzy po Mediolanie fikają w liczbie całkiem sporej (choc rozmowy z nimi urywaja sie zwykle po pięciu zdaniach :< to tak na marginesie).
Cóż, jako grzeczne dziewczę i cnotliwa niewiasta moszowac sie nie moszowałam, więc nie liczę dzisiaj siniaków od czubków glanów po czoło. Jednakze rączki i paluszki poszły w ruch i dziecię, pamiętając nauki towarzysza mcklopa, machało zawzięcie m/ i darło się wraz z Satyrem i całą salą NAŁ! DAJABOLIKAL, NAŁ!, aż nieco ochrypło. Nie na tyle jednakże, by nie odśpiewac Mother North, gdy Satyr stał z wyciągniętym w stronę ludu widłofonem, a pani i panowie muzycy koncertowi synchronizowali machanie włosami.
Muszą byc niezli z fizyki, zeby tak mistrzowsko obliczyc wychylenie poczatkowe, długosc wahadla i okres. Ach... Szacun, pani klawiszowiec i panowie!
m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/ m/
Inni zdjęcia: Zapisane w gwiazdach? harrypottergalleryNoga nacka89cwaW marzeniach... harrypottergalleryMogło być pięknie... harrypottergalleryGdyby stało się inaczej... harrypottergalleryW innej rzeczywistości... harrypottergalleryAlways... harrypottergallerySynuś nacka89cwaI po urlopie juliettka79W zamyśleniu... harrypottergallery