a może chodzi o to żeby zachować
światło tego dnia postrzępione wiatrem
światło jest przezroczyste jak woda
niesiona w otwartą stronę
chodzi o zapamiętanie siebie
które jest również i przypominaniem
w dniu porywistym tak jak ten
wyjrzały jak zza odgarniętej mdły
oczy twoje jak przestrzeń daleka po deszczu
równocześnie w takim dniu
ktoś zatrzasnął drzwi
pogłos można jeszcze sobie przypomnieć
lub w dniu takiego wiatru
miejsce pod niskim murem w słońcu
jest najbezpieczniejszym miejscem świata
z którego się słucha spraw
przez wiatr przynoszonych i przez wiatr tłumionych
na taki wiatr warto wystawiać sprawy ciemne
duszne i stężałe
oczyszczą się do połysku Zostanie tylko
połyskujący szkielet
więc może tylko o to chodzi
żeby wciąż odnajdywać ślady
podobieństwa rzeczy i zdarzeń
na pocieszenie
przeciw wiatrom
tak pocieszamy siebie
którzy już z wiatrem minęliśmy
jeśli chodzi o szkołę, każdy tydzień wydaje się być coraz gorszy, ciągle coś, ktoś, kiedyś. zawsze - za dużo. także weekend z końcówką Ludzi bezdomnych [w których odnalazłam część siebie; mimo uciążliwego stylu Źeromskiego, czytam z przyjemnością, chociaż powoli], pozytywizmem, historią [znooowu, na litość boską!] i francuskim. jedyne przedmioty, do których podchodzę z jakąkolwiek pasją i zainteresowaniem, to polski i francuski, reszta to raczej kwestia chorych ambicji, więc nie powinnam narzekać. ;< nawet tematy z historii mi nie odpowiadają, po romantyzmie mam dosyć powstań, które mnie denerwują swoimi porażkami.
a tak w ogóle, to mam problem; nie mam na co czekać; oszczędzam, by po maturze spierdolić z wysp i urządzić sobie tygodniowy chillout [to tylko 1,5 roku, świetnie]; przeżyłam szczepienie; szukam pracy; mam ochotę na karaoke w rekolekcje; mam ochotę się ożywić; nie mam ochoty na jutro i weekendy jako całości; niedobrze jest zaczynać od połowy, lepiej od początku, ale się nie da. nijako mi, nie pamiętam, kiedy oglądałam jakiś nowy film z przyjemnością, nie mogę się skupić. ściągam płyty i nie mam ochoty ich przesłuchiwać, zapominam. wchodzę do empiku, wychodzę z niczym, bo nie potrafię się zdecydować. pocieszam się, że to minie. ;)
mamy kwiecień, wiosnę, jest ciepło, słonecznie, coraz bliżej... żegnam marzec z ulgą. czas przecieka mi przez palce, leci szybciej niż kiedykolwiek. nie wysypiam się, marudnie mi. :(