dancefloor

all those places,
where i recall the memories,
that gripped me
and pinned me down.
i go to these places,
intending to think;
to think of nothing -
no anticipate.

and somehow expect,
you'll find me there.
that by some miracle
you'd be aware.
i'd risen this morning,
determined to break
the spell of my longing
and not to think.

i freed myself from my family,
i freed myself from work.
i freed myself...
and remained alone.
and in my thinking
steal you away,
though you never wanted me
anyway.

silence.

niedługo koniec marca, który okazał się być iście tragicznym miesiącem. zawsze był tak spokojnie nijaki, pełen szkolnych zawirowań, a tu, proszę, 2o11 rok coraz bardziej mnie zaskakuje.
miło wspominam dzień kobiet i świetny prezent od chłopaków z klasy, który stoi obok laptopa i mnie rozbawia, mimo wszystko. niesamowicie pozytywna była 18tka A., w której potwierdziły się moje przypuszczenia, a ja lubię mieć rację; a także 18tka Kasixa [god is a dj, life is a dancefloor!] - baaardzo lubię spędzać tak wieczory po trudnym tygodniu, oderwać się od codziennych pierdół i zacieszać z powodu pierwszych zmarszczek innych. ;)

hejtuję wszystkie sprawdziany, kartkówki - zwłaszcza te z wykładów z PP. lofciam lydię czołgystkę i jej przedsiębiorcze życie. ale, generalnie, nie mam o co się martwić, pomijając moje zawyżone ambicje i wściekłość na każdą ocenę poniżej piątki. ;) niedługo wiosna przybędzie na dobre, zestarzeję się, skończy się rok szkolny, odpadnie kilka przedmiotów, zaczną się wakacje i rozpocznę realizację mego przedsiębiorczego planu!

w przerwie między rysunkami z fizyki, lekturami i nauką na kolejne gówno, znalazłam wreszcie czas na jakaś naprawdę wciągającą książkę, jutro nadrobię braki serialowe w postaci dwóch odcinków skinsów iii... nareszcie pogoda pozwala na bieganie bez ryzyka zapalenia płuc! <3

zdjęcie z Martyną z urodzin Kasi, mejd baj Kasia. ;)

/s., ś-cie, 18. marca :)/