żyjemy w brzuchu wielkiej kamienicy.
gdy nagle przypomniał się świat,
poczułem, jak wzmaga się wiatr.
poczułem ochotę, by zwiać.
na pewno wyjeżdżam!
kochanie, nie gniewaj się...
jeśli nie Kraków, nie Bielsko,
nie Sopot, nie Gdańsk...
muszę wyjechać gdziekolwiek,
gdzie tylko się da.
za chwilę wszystko wezmę w diabły pieprznę.
wreszcie!
dama się nie cieszy, dama się raduje.
jednak boję się lalek, clownów, luster w horrorach. serio. ale pocieszam się, że mój brat też i możemy oglądać je razem bez wstydu. :D mam tyle zaległości filmowych, że aż strach... powinnam je sobie podzielić na 'klasyki', 'nowości' i te, które chcę obejrzać 'tak, o'. jak dobrze, że skończyły się sezony serialowe, chociaż tego nie muszę nadrabiać.
dorwałam nareszcie książkę, którą chcę przeczytać od dłuższego czasu, a trudno ją znaleźć w bibliotece, o ile w ogóle jest. powoli muszę ogarnąć stosiki książek moich własnych, od znajomych, z biblioteki czy innych źródeł. no, i kolejna lekturka - 'Wesele', a ja nie cierpię polskich dramatów. ;)
'otrzymałem wszystko, co potrzeba... muszę to oddać, com wziął. ten dług przeklęty... nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani żony; ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory. muszę wyrzec się szczęścia. muszę być sam jeden. żeby obok mnie nikt nie był, nikt mię nie trzymał!'
- 'ludzie bezdomni', stefan żeromski. <3
jestem jednak trochę zmęczona tym dawaniem z siebie 1o1%. cytując gwiazdę z telewizji: 'na wszystko trzeba ciężko pracować, a nawet wtedy czasami nie wychodzi'. ;) byle do wakacji, pracy w sensie przyjemniejszym i bardziej opłacalnym; byle do czasu, kiedy wreszcie będę mogła poświęcić większość część czasu na własne zainteresowania bez wyrzutów sumienia. :D
i muszę posprzątać w pokoju, definitywnie!
/plaża, ś-cie, styczeń 2o11r/