spotykamy kogoś na swej drodze, zupełnie przypadkowo, jak przechodnia w parku lub na ulicy; przeważnie darujemy mu tylko spojrzenie, ale nieraz całe życie. nie wiem, dlaczego tak jest, kto i dlaczego przecina nasze drogi? i dlaczego nagle dwie drogi stają się jedną. jak to się dzieje, że dwoje dotychczas zupełnie obcych sobie ludzi chce iść nią razem? Twój ojciec uważał, że to miłość i że nie istnieją przypadkowe spojrzenia. on obdarowywał nimi wszystkich, ale sam wierzył w przeznaczenie. nie w jedno, ale w wiele przeznaczeń. i może dlatego było w nim tyle spokojnego pogodzenia się ze światem. uważał, że nawet zło jest przeznaczeniem, które zostanie kiedyś wyrównane przez dobro. gdzieś już poczęte i czekające tylko na swój moment przyjścia. i że życie toczy się na okręgu jednego zamkniętego cyklu. cyklu zła, wyrównywanego dobrem. że nie ma do końca złych ludzi i że nawet x. nie jest tak do końca zły. nie dotknęło go - Twój ojciec był o tym przekonany - po prostu jeszcze dobro.
j. l. wiśniewski - bikini
tydzień maturalny się skończył, koniec wstawania o cudownych godzinach i chodzenia na niesamowicie małą ilość lekcji...
po napisaniu matmy i historii jestem dobrej myśli, co tam. chociaż nic mi się nie chce, nie mam mocy i siły, to jednak trzeba cośtam ogarnąć w weekend. jak zwykle - ogarnę. bo czemu nie? ;)
i dodam, że lubię sprawdziany w dziesięć osób, bibliotekę, mój pokój i wiele, wiele innych! ;)
/plaża, ś-cie, 8.o1.2o11r/