Gdzieś po drodze zgubiłam coś, co do tej pory napędzało mnie do życia i nadawało mu jakikolwiek sens. Ciężko dokładnie sprecyzować to co mam na myśli, ponieważ sama do końca nie jestem pewna co to jest.Wszystko dookoła stało się czarne i nijakie, a uśmiech który od czasu do czasu widnieje na mojej twarzy nie ma nic wspólnego ze szczerością.Udawanie stało się teraz codziennością i sposobem na przetrwanie kolejnego monotonnego dnia.Nie potrafię cieszyć się z rzeczy które sprawiały mi kiedyś radość, gdyż nie widzę w tym nawet najmniejszego sensu.Jestem osobą,która nie potrafii rozmawiać o swoich uczuciach i emocjach, a dzieje się tak dlatego,że nigdy nie umiem ich dokładnie określić. Dlatego właśnie, nikt nie jest w stanie mi pomóc, bo przecież łatwiej jest zakładać maskę i odgrywać rolę wiecznie zadowolonej, prawda?.. akurat na to pytanie o dziwo potrafię odpowiedzieć sobie sama.Nie jestem już tą samą osobą.Tą, która zawsze umiała odnaleźć odrobinę nadziei i optymizmu nawet wtedy gdy bywało naprawdę źle. Na dzień dzisiejszy mam tylko jedno, cholernie prawdziwe i szczere zyczenie. Chciałabym, żeby to wszystko się w końcu skończyło i okazało się zwyczajnym złym snem nie mającym nic wspólnego z piekną rzeczywistością.. Tak jak to bywało wtedy, gdy byłam małą dziewczynką, która budziła się o poranku przerażona, balansując na granicy fantazji i wyobraźni,chwilę po tym, słysząc Twój kojący głos szepczący mi cicho na ucho: ,,Nie bój się, to tylko koszmar..".
http://www.youtube.com/watch?v=t8RgZerhflk
Jak ja cholernie tęsknie..