Dzisiejszy dzień mogę zaliczyć do udanych pod tym względem,iż dalej tu jestem :). Jeśli chodzi o bilans .. no cóż nie odrazu Rzym zbudowano. Aktualnie mam wolne, więc jestem u chłopaka, gotuje jego mama więc nie ma co liczyc na dobre, zdrowe jedzenie. A tym badziej na wsparcie. Wiem, że nie moge od niego wymagać by jadł tak jak ja, ale powinien zrozumiec, że ja tez kocham to okropne, niezdrowe jedzenie i ciężko mi patrzec jak on je i się nie skusić. Myślę, że sytuacja sie poprawi kiedy wrócę na studia, wtedy będę już zdana tylko na siebie. Póki co małymi kroczkami będę dążyć do celu.:) .. Nie rozumiem jeszcze tego, że teoretycznie ćwiczenia, które wykonuje nie są zbyt wymagające, a ja czuje się jak połamana. Dosłownie wszystko mnie boli, ale mam nadzieję, że dam rade. W każdym razie moja motywacja jest coraz większa, i myśle, że duży wpływ ma na to, że jestem tu :)
Bilans:
śn: 2 małe kanapki z chleba razowego z serem i szynką
IIśn: 1/2 banana
ob: placek po węgiersku
pod: jogurt typu grecki jagodowy
k: ziemniaki smażone ; <
Ćwiczenia:
300 skoków na skakance
55 skrętoskłonów
55 przysiadów
55 podnoszeń bioder ( mostek )
10 nożyc
Oby jutro było lepiej . :)
Miłego :)