Jakaś taka w tygodniu monotonia jest, niby fajnie, ale jednak nie.
Nie ogarniam się ze wszystkim pomału, bo leń mnie dopadł. Skubany...
I wiedziałam, po prostu wiedziałam, że wspomnienia, sentymenty -pieprzony czas melancholii powróci.
Powiedziałabym coś jeszcze, ale to moja prywatna sprawa.
Jedyne co chce to spać. A chciałabym chcieć jeszcze bawić się, chciałabym chcieć mieć dobry humor, chciałabym chcieć jeszcze dużo rzeczy, ale to przez tego ''skubanego'' tak jest...
Jutro szkoła- a jak ;] o 14 do Nowej Soli, o 20 na impreze (Gwiazdeczki urodzinki, wszystkiego najlepszego malutka :*) , w domu -w łózku o 3? (dopiero).
Nie rozumiem paru kwestii, przytlacza ten fakt.
W sobote potrójna 18-stka. Aaa, cieszymy się, prawda? Bo będzie impreza jak nigdy! :)
(Jak się wyśpie, jak z Tobą pogadam na gadu jakiś czas, poslucham muzy która mnie nakręci, to będzie impreza jak nigdy)
Przyzwyczaić się -kwestia czasu.
Wszystko w zasięgu rąk.