[i][b]Zbrukałam swoje ręce krwią...
nic mi już nie pomoże w byciu sobą...
moja droga...
jest przekreśloną drogą...
poszłam niewłaściwą ścieżką...
wyznaczoną kolejną łezką...
Zbrukałam swoje ręce krwią...
nic już nie uspokoi mojego sumienia...
nic nie zabije tego zmartwienia...
bo serce tak żywe, że aż martwe...
z radości przez ból bardzo obdarte...
rzucone na pożarcie przez sępy...
wtem przez nie też obdarte na strzępy...
reszta ciała...
mi zdrętwiała...
ledwo oddycham...
powoli konam...
bo ja...
znowu zbrukałam swoje ręce krwią...
i znowu zabiły mnie wspomnienia...
niegodne dać w życie tchnienia...
zbrukałam ręce krwią...
wbiłam jeden cenny...[/b][/i]
[i]gwóźdź[/i][i][b] w żyłę...[/b][/i]
[i][b]a potem umarłam...[/b][/i]
[i][b]**...Wsiąść do pociągu... byle jakiego...**[/b][/i]
[b]Jest ciężko.
Nawet bardzo.
Ale lubię swoją klasę.
Laseczki jesteście cool.
Znowu się cięłam...
nie wiem dlaczego...
nie wiem po co...
Sorry.
Ale nie potrafię zapomnieć.
PS: to już chyba ostatni mój wiersz, na tej stronce.[/b]