[i][b]Stałam na dachu...
nie patrzyłam w dół...
bałam się tej wysokości...
budynku wzniosłości...
a jednak...
skoczyłam...
a Ty za mną...
tak pięknie leciałeś...
lekkości się poddałeś...
czułam się jak anioł...
taka lekka...
taka piękna...
niczym piórko...
mijaliśmy drzewa...
mijaliśmy przestworza...
zataczaliśmy miłości zorza...
nie, to nie miłość...
to lęku zdumienie...
czy to jest sen... ?
czy tylko w śnie ogłupienie... ?
trzymasz mnie za rękę...
a ja patrzę Ci w oczy...
bo nie chce ich przeoczyć...
po raz ostatni...
wznieśliśmy się w chmury...
ku krainie rozkoszy...
co szczytu góry...
i marzeń przysporzy...
dziękuje Ci za ten lot...
dziękuje za wiarę i nadzieję...
szkoda tylko...
że w ten sposób...
się nigdy nie dzieje...[/b][/i]
[i][b]**...Kochankowie, których nawet śmierć nie rozdzieli...**[/b][/i]
[b]Buha.
Ale mam humor.
Nie wiem czy się śmiać czy płakać.
Ciekawe.
Jutro dostanę trzy buty.
Albo cztery.
Haha.
A jak dostanę.
To się zabiję. o. ![/b]