Sama obudził ogromny hałas. Szybko zerwał się z łóżka żeby zobaczyć co się stało. Pobiegł na dół, żeby upewnić się, że to nie u niego w domu. Na szczęście wszystko było w porządku. Poza jedną rzeczą. Nikogo już nie było. Spojrzał na zegarek. 6.50 rano.
- Hmm, troche za wcześnie żeby już nikogo nie było. No cóż może wcześniej musieli gdzieś pojechać. - Powiedział chłopak i poszedł do swojego pokoju przebrać się, zapominając o huku, który wyrwał go ze snu.
Ubrał się, i zszedł na dół zrobić sobie śniadanie. Jak zawsze chciał włączyć radio, ale gdy to zrobił usłyszał tylko szumy i trzaski. "Czyżby stracili sygnał ?" zastanawiał się chłopak. Włączył jakąś płytę CD a Chester Bennington zaintonował "alone in the world with millions of souls", potem płyta się zacieła.
- No cóż trzeba będzie kupić nowe radio, bo przecież płyta całkiem nowa. - Powiedział do siebie, wyłączył sprzęt i zabrał się za robienie śniadania. Cały czas jednak nucił sobie pod nosem usłyszany przed chwilą fragment.
Gdy już wszystko miał gotowe poszedł się spakować do szkoły. Później wziął plecak, ubrał buty i wsiadł na rower. Gdy dojechał do głównej ulicy od razu udeżył go brak samochodów, spojrzał na zegarek. 7.35.
- Co do cholery ? Przecież o tej godzinie nie da się tu przejechać - powiedział Sam, ale w tym samym momencie przypomniał sobie, że w jego mieście miał być jakiś wyścig więc może tędy biegnie trasa i droga jest zamknięta. Nie zauważył, że zza rogu obserwuje go jakaś niewyraźna postać. Chłopak pojechał dalej. Zupełnie nie spodziewał się tego co zobaczy.
Pusta droga niedaleko jego domu to nic w porównaniu z całkowicie zniszczonym i opustoszałym miastem.
- Co tu sie działo ? Gdzie są wszyscy ? Czemu nic nie słyszałem.
Przypomniał sobie huk, który go obudził.
- Wojna czy co ?
Aż podskoczył gdy usłyszał
- Dawno Cie tu nie było co ?
Szybko się odwrócił ale nikogo nie zobaczył.
- Kto tu jest, pokaż się.
- Przyjrzyj się dobrze.
- Co ? Nic nie widze. Nie rób sobie ze mnie jaj tylko wyłaź.
- Jestem przed Tobą.
I nagle przed samem zmaterializował się niewysoki chłopak, na oko w jego wieku. Tylko był pewien problem. Było przez niego wszystko widać. Był przeźroczysty. Sam wręcz gapił się na niego z otwartymi ustami i wytrzeszczonymi oczami.
- Co to ma być ? - zapytał lekko zaniepokojony.
- Nie widać ? Jestem duchem. - Odpowiedział duch.
- Duchy nie istnieją.
- A jednak jak widać na załączonym obrazku owszem.
- Chodźmy z tąd, ktoś nieporządany może nas zobaczyć a tego byś nie chciał.
- Co ? Gdzie idziesz ?
- Chodź nie gadaj.
Sam nie wiedział co zrobić więc poszedł z rowerem za duchem.
- Możesz mi wyjaśnić co tu się dzieje ?
- Bardzo długo Cię tu nie było.
- Raptem wczoraj wracałem tedy ze szkoły.
- Mhm, na pewno. Który jest rok ?
- 2011.
- 3000 kolego.
- Jak to 3000 ? To znaczy, że przespałem 989 lat ?
- Na to wygląda. Mnie nie pytaj słaby jestem z maty.
- Powiedz mi co tu sie stało i dla czego widze ducha ?
- Pewnie nie bede pierwszym, którego zobaczysz. A stał się koniec świata.
- Że co prosze ? To jakim cudem niby go przeżyłem.
- Ano już Ci tłumaczę. Jesteś jednym z niewielu, którzy to przeżyli. W sumie teraz zastanawiam się czy przypadkiem nie jesteś ostatni.
- Jak to ostatni, a co z moją rodziną ?
- Nie ma już ich.
- Powiedz mi dla czego moge być ostatni.
- To już dłuższa historyjka, opowiem Ci ją ale najpierw musimy się dobrze schować.
Chodzili prawie godzinę szukając według ducha dobrego schronienia. W końcu schowali się na przedmieściach w jakimś bardzo starym, śmierdzącym wilgocią domu jednorodzinnym. Tutaj Sam przeżył kolejny szok, a mianowicie kolejne duchy. Okazało się jednak, że bardzo przyjazne i chętne do opowiedzenia mu co zaszło na świecie.
- Możecie mi powiedzieć dla czego jestem ostatnim żywym człowiekiem i jak to jest z tym końcem świata ?
- Słuchaj uważnie. Jakies 900 lat temu zaczęły dziać się dziwne rzeczy na świecie. Ludzie zaczęli znikać w dziwnych okolicznościach, zwierzęta zaczęły zdychać, a rośliny usychać. Zaczęła się walka o przetrwanie. Rozpętała się ogromna wojna. Każdy przeciw każdym. Oczywiście można się było spodziewać, że Stany, Chiny, Japonia i Rosja będą najsiniejszymi państwami. Gdy już te cztery mocarstwa przejęły całkowitą władzę nad światem, zaczęli walczyć między sobą. W tym momencie na scene wszedł Bóg z aniołami i szatan ze swoimi upadłymi. Jednocześnie z pojawieniem się tych dwuch postaci, wszyscy wrócili do życia w postaci duchów. Tyle, że nie każdy powrócił tak jak my ze spokojnym usposobieniem. Niektórzy powrócili jako demony łaknące tylko cząstki dobra, życia, szczęścia.
- Co się stało z aniołami i demonami.
- Nikt nie wiem, nagle zniknęli, może wrócili do siebie a może odeszli na zawsze.
- A jak to jest ze mną ? Czemu jestem ostatni ?
- Kilka set ludzi, tak jak Ty zasnęło i pobudzili się dopiero niedawno. Tylko jak już wcześniej wspomniałem demony poszukują każdej cząstki dobra żeby ją pochłonąc albo ją zniszczyć. Znaleźli ludzi, niektórym udało się pokonać co słabsze demony ale poźniej i tak zginęli. Demony pożarły ich dusze. Dla tego sądzimy, że jesteś ostatni.
- Nie ciekawa perspektywa. Da się je jakoś powstrzymać ? Może zabić ?
- My nie znamy sposobu, my potrafimy się przed nimi schować.
- Czyli innymi słowy, nie mam szans na przetrwanie.
- Niestety.
W tym momencie rozległ się ogromny huk, a do domu wdarły się obrzydliwe, czerwone, rogate demony. Jeden z nich podbiegł od razu do Sama i łapiąc go w swoje szpony zaczął dziwnie piszczeć.
Wtedy chłopak obudził się i spojrzał na telefon, który dzwonił i wibrował. To był tylko sen.
Sam był cały spocony, musiał się iść wykąpać. Później zszedł na dół, przywitał się z rodziną, zjadł śniadanie i pojechał do szkoły.
Gdy opowiedział o śnie Endrju, ten zaczął się z niego śmiać.
- O stary, Ty to masz wyobraźnie. Hahaha.
- No wiem, niezła faza.
Chciałem wprowadzić trochę fantastyki w moje opowiadania żeby sprawdzić jak mi to wychodzi.
Oceniajcie :D
Na pomysł wpadłem słuchając piosenki Dead by sunrise - Walking in circles. <- polecam :)