Mam kryzys osobowości i intensywnie poszukuje punktu, ktory pozwoli mi obiektywnie ocenić otaczający mnie świat. Mam nadzieje że nie stanę się jakimś chorym introwertykiem.
Irytuje mnie dynamiczność ludzkiego charakteru. Zmieniamy się, a przecież i tak jesteśmy cały czas zagubionymi dziećmi, bo każda nowa sytuacja nas przeraża. Jak na dzieci przystało... Wolałabym być tym małym dzieckiem, który tak niedawno, ok. 10-12 lat temu, biegało cały dzień w podartych na kolanach spodniach z psem po wielkim podwórku, w czasie gdy doglądała je babcia, która zawsze miała cierpliwośc i czas słuchać jego niezwykle ważnych, życiowych dzieciencych problemów, zauważeń, skarg i uwag, ale i też porządnie nakrzyżeć że piłka znowu wleciała w grządki z kwiatami. To były czasu ;D
A teraz? Szkoda gadać...