Odłożyłam książkę i skupiłam wzrok na wodzie i stopach, które w niej moczyłam. Starałam się nie myśleć tak pesymistycznie o tym wszystkim, starałam się znaleźć jakąś dobrą stronę. Niestety. Nie znalazłam. Poczuwszy na sobie czyjś wzrok odruchowo spojrzałam w kierunku plaży, na której było kilka rodzin, bardzo dużo nastolatków, w nie jednej grupie dostrzegłam jak to dziewczyny chichoczą i trzepoczą rzęsami w kierunku jakiś przystojniaków. O dziwo, nikt się na mnie nie patrzył... tak jakby mnie tu nie było.
Mój wzrok zatrzymał się na jakiejś parze "zakochańców", chociaż moim zdaniem było to tylko dobieranie się do siebie, a robienie tego tak obleśnie nigdy nie świadczy o miłości. Chłopak jeździł dziewczynie z pleców do tyłka, i tak w kółko, dziewczyna jedną ręką objęła go za szyję, a drugą trzymała mu na klatce piersiowej. Jęczeli przy tym tak głośno, że nawet ja to słyszałam. Fuj! I to jeszcze w miejscu publicznym. I wtedy rozpoznałam te osoby. Zamarłam. Teraz wiedziałam na kogo patrzyłam. I teraz te ruchy nie wyglądały mi tylko na obrzydliwe i obciachowe, ale ten każdy dotyk sprawiał mi ból. Patrzyłam na "mojego drugiego chłopaka" i moją najlepszą przyjaciółkę. Damian i Amanda. Razem. Na plaży. Obściskiwali się. Każde te słowo wbijało mi się w serce z takim bólem, że pociekły mi łzy. Szybko je otarłam i zerwałam się na równe nogi. I tak jakbym straciła kontrole nad moim ciałem podeszłam do nich. Oboje odskoczyli od siebie jak oparzeni. W oczach Damiana widziałam zakłopotanie i niemal łzy, natomiast w oczach Amandy jedynie gniew. Nie wiem czy był on kierowany przeciw mnie czy przeciw NIEMU. Ale po prostu jej czekoladowe oczy aż płonęły z nienawiści.
- Blanka, to nie tak! - Powiedział mocnym głosem Damian, na co Amanda tylko prychnęła.
- Przestań chociaż udawać! Miej choć tyle odwagi żeby powiedzieć jej prawdę. - Rzuciła mu kpiące spojrzenie.
- Dlaczego? - Tylko tyle zdołałam wyszeptać. Oczy aż piekły mnie od napływających łez, a głos mi się łamał.
- Blanka, przecież wiesz, że ja.. - Mówił próbując się do mnie zbliżyć.
- Dość! Nie dotykaj mnie! - Powiedziałam odsuwając się. - Nigdy. Dziękuję wam. - Już kompletnie wybuchając płaczem odbiegłam z tego miejsca.
Wpadłam do domu wyglądając jak bezdomny. Po policzkach płynął mi tusz do rzęs mieszając się ze łzami, z głosu co chwilę wydobywały się głośne szlochy, co kilka minut dławiłam się i kaszlałam, włosy miałam roztrzepane. Wyglądałam potwornie, a czułam się jeszcze gorzej. Padłam na łóżko i przyciskając do siebie poduszkę ryczałam w nieskończoność. O ile zdążyłam się uspokoić, to znów przed oczami stawał mi ICH obraz i znowu popadałam w dziki płacz.
Nie dość, że moja matka ma potajemne romanse, to jeszcze oni. Po prostu.. I znowu napad płaczu.
** 00:30 **
- Gdzie ty byłaś tyle czasu?! - Fuknęłam na mamę, gdy tylko przekroczyła próg domu.
- Dziecko, jak ty wyglądasz..
- Zadałam ci pytanie! - Krzyknęłam na cały głos.
- Jak ty się wyrażasz?! Obudzisz sąsiadów!
- Gówno mnie obchodzą te dziady po 50! Zacznij zachowywać się jak moja matka, a nie jak pieprzona dziwka, która stoi pod latarnią całą noc, a z rana udaje, że jest kochającą mamusią! Mam dość! Mam was wszystkich dość! - Wyrzucając z siebie to, co leżało mi na duszy, wbiegłam w ciemną noc. Słysząc za sobą głos mamy nie odwracałam się. Biegłam przed siebie, nawet nie wiem dokąd. Oby jak najdalej o tych rzekomo kochanych osób. Niech ich wszystkich szlag trafi!