Gdy tak szliśmy długim, wąskim korytarzem poczułam piękny zapach. Zapach kobiecych perfum, które w normalnym świecie kosztują fortunę. Mówię "w normalnym świecie", bo nie wiem czy w tym istnieją pieniądze. Uśmiechnęłam się pod nosem i szłam dalej za Oskarem.
- Oskar, dokąd tak w ogóle idziemy? - Zapytałam i podniosłam wzrok znad moich trampek. Chłopaka nie było. Zmarszczyłam brwi i nerwowo rozejrzałam się dookoła. - Oskar, jeśli to ma być jakiś głupi żart to.. - Urwałam słysząc jakieś jęki. Przeszedł mnie zimny dreszcz. Powoli ruszyłam w stronę odgłosów, które stawały się coraz głośniejsze. Coraz bardziej czułam też drogie perfumy.
I tak doszłam do sporych drzwi, były uchylone, więc zajrzałam do środka. Zamarłam. Grupa dziewcząt klęczała przed Oskarem łasząc się do jego krocza.
- Wwwiemy, że tego chcesz. - Mówiły, a raczej syczały jeżdżąc rękoma po jego ciele. - Ossski.
Gwałtownie cofnęłam się i wstrzymałam oddech. Usiadłam na podłogę i schowałam twarz między kolanami. Kobiety były tylko w skromnej bieliźnie. Czy Oskar był jakąś męską dziwką? Gdzie ja jestem? Żeby to był tylko sen.. Otworzyłam oczy. Nie, to nie sen.
Zanim zdążyłam powstrzymać samą siebie, pchnęłam drzwi do pomieszczenia, w którym odgrywała się ta żałosna scena. Kobiety ze zwierzęcą szybkością spojrzały na mnie.
- Czego tu sssszukasz? - Wysyczała jedna z nich i podniosła się z klęczek. Zaczęła kierować się w moją stronę. - Czego chcesssz?
- Blanka, uciekaj! - Zawołał Oskar. Dopiero teraz na niego spojrzałam, kobieta o blond włosach i dużych niebieskich oczach, która była coraz bliżej mnie była tak hipnotyzująca, że nie mogłam oderwać od niej wzroku.
- Nie dotykaj mnie! - Wrzasnęłam do kobiety, która wyciągała rękę w moją stronę. I wtedy to zrobiłam. Zamknęłam oczy i pomyślałam żeby stąd zniknąć. Zniknęłam, a raczej teleportowałam się. Wylądowałam w pokoju o rubinowych ścianach.
- Jesteś bezpieczna. - Szepnęłam do siebie.
- Nie powiedziałabym. - Blondynka teleportowała się za mną. Stłumiłam w sobie jęk przerażenia.
Nim się obejrzałam była już przy mnie. Paznokciem przejechała po moich dżinsach, musiały być bardzo ostre, ponieważ zaraz wypłynęła stóżka krwi. Kobieta jęknęła i nachyliła się, z początku lizała ranę delikatnie, potem wessała się mocno, sprawiając mi niemiłosierny ból. Nie zrobiłam nic. Nie mogłam. Straciłam swoje ciało.. po raz drugi.