- No więc. Opowiedz wszystko po kolei. - Rzekł, gdy już usadowił się na skórzanym fotelu, trzymając w dłoni długopis i notatnik.
- Hm. - Zastanowiłam się, co mogę mu powiedzieć, ale pomyślałam, że i tak nie mam już nic do stracenia, więc mogę powiedzieć wszystko. - Pokłóciłam się z matką i wybiegłam z domu, było po północy. - Zmarszczyłam brwi żeby ułożyć to w jakąś sensowną wypowiedź, a nie taką, którą by świadczyła o moich irytujących hormonach, które w tym wieku dają popalić.
- O co się pokłóciłyście?
- To sprawy rodzinne.
- Rozumiem. Gdzie poszłaś?
- Przed siebie. Biegłam, nie wiem gdzie, ustałam dopiero, gdy zabrakło mi tchu.
- Dobrze. - Powiedział bazgrząc coś na kartce. - Mów dalej.
- Później poszłam do mojego chłopaka, zobaczyłam go przed domem z jakąś dziewczyną, więc się wkurzyłam i odeszłam. Wtedy usłyszałam wołanie o pomoc, zobaczyłam kobietę i dwóch mężczyzn, którzy ją kopali i rozbierali, od razu do was zadzwoniłam, chyba mnie usłyszeli, bo jeden z nich zaczął biec do mnie, krzycząc, że skończę jak ona...
- Spokojnie. Napij się wody - podał mi plastikowy kubek. - Już jesteś bezpieczna. - Rzekł, gdy odstawiłam naczynie.Uśmiechnęłam się słabo.
- Zaczęłam uciekać, gdy usłyszałam syreny od razu wyskoczyłam na drogę, on natomiast zaczął biec w przeciwną stronę. No i tyle. - Mówiłam wszystko na jednym oddechu, więc gdy skończyłam odetchnęłam z ulgą, że mam to już za sobą.
- Dobrze, dziękuję ci bardzo. - Powiedział otwierając drzwi. - Twoja mama czeka w poczekalni. - Ponownie się uśmiechnęłam i wolnym krokiem ruszyłam ku wyjściu. Nie chciałam rozmawiać z matką. Oszustka.
Bez słowa ją ominęłam, a kiedy zaczęła nawijać, zasultowałam jej ręką, że ma przestać i poszłam dalej. Sama. Teraz jestem sama. Nie mam nikogo.
Usiadłam na ławce w parku, na przeciwko tej, na której zawsze siadałam z Erykiem. To była nasza ławka. BYŁA. Teraz brzydzę się na nią usiąść.
Mózgu, zamknij się.
Miałam ochotę komuś przywalić. Muszę wyładować na kimś nerwy. Idealną osobą jest Eryk. Wyciągnęłam telefon.
1 sygnał...
2 sygnał...
- No co tam kochanie? - Zapytał rozbawiony. Kiedyś lubiłam jego śmiech, uśmiech. Teraz chciało mi się od tego rzygać. Na sam jego głos mało, co nie puściłam pawia.
- No nic kochanie. Dawno się nie widzieliśmy. Czekam w parku, narka. - I rozłączyłam się. Nie mogłam dać mu czasu na odpowiedź.
** kilka minut później **
- No cześć. - Powiedział siadając koło mnie, instynktownie się odsunęłam. - Co jest?
- Co jest?! Co jest?! - Wykrzyczałam z pogardą wstając. - I ty się jeszcze pytasz! Pokłóciłam się wczoraj z matką, uciekłam z domu, chciałam pogadać z tobą, przyszłam pod twój dom, a ty.. - Przypomniałam sobie tą scenkę. Tą dziewczynę. Teraz, gdy przyjrzałam się jej w myślach, wiedziałam kto to jest. - Macałeś szkolną sukę, Pamele. - Pokręciłam głową ze łzami w oczach. - Kochałam cie, naprawdę cie kochałam, zaufałam ci. A ty.. - Odwróciłam głowę nie mogąc już na niego patrzeć. - Przez ciebie straciłam Damiana. - Szepnęłam, ledwo co otwierając usta.
Roześmiał się. - Musiałaś mnie z kimś pomylić, Blanka przecież, wiesz, że nigdy bym cie nie zdradził.
- Zamknij się! Przestań mydlić mi oczy! Jesteś nie tylko cholernym dupkiem, ale też strasznym tchórzem. Nienawidzę cie. - Czułam jak łzy leciały mi po policzkach.
Zaczęłam biec nie chcąc słuchać jego dalszych bzdur. W jeden dzień straciłam wszystkich. Rewelacja.
Poszłam w moje ulubione miejsce - na plaże. Usiadłam na małym mostku, podciągnęłam nogi pod brodę, kolana otoczyłam rękoma i patrzyłam się w dal, w motorówki, w skutery wodne, jak to wszystko śmigało po wodzie. Nagle zamknęłam oczy i wyłączyłam się. Chciałam być szczęśliwa.
Czy to tak wiele?
- Hej. - Usłyszałam, na co leniwie otworzyłam oczy wracając do (okropnej) rzeczywistości. - W porządku? Jestem Alan, a to Nataniel. - Wskazał drugiego.
Alan był wysokim, opalonym i szczupłym chłopakiem, miał szare oczy, czarne i krótkie włosy. Nataniel był niższy i chudszy od swojego kolegi. Roztrzepane, kasztanowe włosy wyglądały ślicznie z jego czarnymi oczami. Nieźli, nieźli. Nie, no świetnie. Dopiero co pozbyłam się dwóch swoich chłopaków, a raczej to oni pozbyli się mnie, to już oglądam się za innymi. Przypominając sobie, że oni obydwaj stoją nade mną i czekają na odpowiedź, a ja głupia rozmyślam, jakie to fajne ciasteczka, odezwałam się w końcu.
- Cześć. Tak, tak w porządku. Ja jestem Blanka. - Powiedziałam wstając. - Miło mi. - Uśmiechnęłam się.
- Nam również. Masz może ochotę popływać?
- Nie mam stroju. - Westchnęłam.
Wymieli między sobą spojrzenia. I zaczęli iść w moją stronę uśmiechając się szeroko. Kurde, kurde i jeszcze raz kurde!
Po sekundzie byłam w wodzie razem z Alanem i Natanielem.
I jak podoba się? Mam nadzieję, że tak! Dziękuję za czytanie i komentowanie! Jesteście najlepsi! <3
Inni zdjęcia: Synuś nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Delikatny naszyjnik z muszelkami otien... maxima24... maxima24... maxima24