Na początku parę słów o mnie. Jestem Kimś. Mieszkam w mieście, gdzie wszyscy patrzą na mnie jak w tęczę. I słusznie. W końcu takich dwóch, jak ja sam to się góra trzech naliczy. Co lokuje mnie w kategorii zjawisk rzadkich. A nawet nie bójmy się tego słowa endenemicznych. Czyli gdzieś pomiędzy strojnisiem nadobnym, zmieraczkiem plażowym i błotniarką otułką.
W końcu o czujnego (acz cynicznego) obserwatora rzeczywistości nie jest łatwo. Chociażby dlatego, że obserwator taki na mocy definicji musi być cyniczniejszy od obserwowanej rzeczywistości. Co jak sami przyznacie nie jest w dzisiejszych czasach rzeczą prostą. Z drugiej strony robota ta, pozwala na pełne wykorzystanie takich ogólnoludzkich i przyrodzonych praw jak prawo do posiadania własnej (nawet głupiej) opinii, prawo do swobodnego wyrażania tejże oraz najważniejsze z nich prawo do śmiechu. Zawsze, wszędzie i z każdego.
Śmiać się możesz w tych czasach z wszystkiego. Z polityków, pogody, krawężnika czy też nowego artykułu w Cosmopopytam z serii jak odgrzać kotlet sojowy.
Nabijanie się z ludzi to główne ostatnio moje zajęcie. Męczące to nie jest i wysiłku wielkiego nie musisz w to wkładać, a i tak do większości ludzi nie dochodzi to że są oni główną ofiarą żartu.
A wiecie co jest lepsze od czujnego acz cynicznego wyśmiewania wszelakich ludzi o wielkich umysłach? Lepsze może być tylko nabijanie się z nich w doborowym towarzystwie& W towarzystwie przyjaciół. Ludzi tak żyjących we własnych światach, że wręcz niczym kiełbasa śląska do grilla pasują do mojego. Co jest niesamowite bo jak powszechnie wiadomo, ciężko znaleźć kogoś na kim możesz polegać, z kim możesz napić się dobrego trunku czy chociażby zjeść chrupiące skrzydełka nie zważając na antyhigieniczną epidemie plam i zabrudzeń.
Mi się to udało. Tak ich nie cierpie, że aż ich uwielbiam.
Pośmiejmy się razem przyjaciele : )
Jeżeli więc ktoś, mówi wam, że to nie czas na śmiech wybaczcie mu, albowiem nie wie co czyni. Nawet jeżeli jest skądinąd całkiem rozsądnym rockmanem. W zasadzie.
I pamiętajcie: Ci, co rozśmieszają ludzi, cenniejsi są od tych, co każą im płakać.
Tako rzecze Charlie Chaplin.