Skorpion

Skorpion i jego śniadanie.

Kilka notek wcześniej wspominałem, że chcę nagrać jak poluje.

Nie zdążyłem wyciągnąć telefonu a już wpierdalał świerszcza.

Następnym razem wyjmę statyw i ustawię wszystko zanim wrzucę mu żarełko.

I tak, je żywcem.

Przy okazji wpisu sprawdziłem jak tam się chowa.

I jest dobrze.

Trochę chyba znowu zgłodniał.

Po majówkowym "zapierdolu" wpadnie solidny świerszczyk.

Motocykl.

Został odstawiony do mechanika.

Pogadałem z ziomkiem czy by mi nie pomógł bo trzeba było jechać na 2 maszyny.

Opony u mnie w bagażniku a drugi na motocyklu.

No i pojechał.

Trzymając tempo za nim po mieście widziałem jak ludzie się obracają za maszyną.

A jak to się kurwa drze jak jedzie.

Nie mogę się doczekać aż wcisnę mu te HP1 na wydech.

Mimo tego, że mam od pewnego czasu solidnie zjebany humor a wczorajsze ominięcie jazd na kurs przez własny błąd nie poprawiło sytuacji to jakoś mi to lekko odwróciło uwagę.

Za niewykorzystane godzinyt oczywiście trzeba było zapłacić.

Nie ma to jak niepotrzebny minus na portfelu.

No ale dzisiaj mimo wręcz nienormalnego wykończenia na koniec 6 godziny jazd wykonałem egzamin na placu manewrowym.

Tak z dupy instruktor mnie przetrzepał.

I uwaga.

Zdane!

Co prawda slalomy zarówno wolny jak i szybki musiałem powtarzać ale nie walnąłem w słupek więc prawo pozwala na jedną powtórkę.

No i cacy.

Teraz mastering placu bo miasto to tak naprawdę formalność w moim wypadku.

Trochę mi to poprawiło nastrój.

I teraz informacja z ostatniej chwili.

Dostałem zapro na Rave.

Ale nie na parkiet.

Ale za sprzęt.

Moja biblioteka muzyczna na ten moment leży.

Po tak długiej przerwie nawet nei wiem jak się przedstawić.

Stara ksywa już nie jest wyznacznikiem nowej jakości.

No chuj.

Trzeba jakoś sobie poradzić.

Na pół godzinny blok coś ogarnę.

Stay tuned.

Będąc w klimacie.

The Prodigy - Breathe (Victor Ruiz Bootleg) Extended