Dzień 1: 1) Obudziłam się i nie miałam Richa na tapecie. Żadnej.
2) Nie poszłam na język telewizji, bo nie mogłam podnieść się z łóżka.
3) Na nauce o komunikowaniu rozmawialiśmy na temat komunikacji gejów.
4) Dalej nie miałam Richa na żadnej tapecie.
5) Wróciłam i okazało się, że Rich nic nie zrobił w związku z tym tematem.
6) Dalsze, okropne oczekiwania.
7) Spisuję list ręcznie i wyślę go jak przyjadę do Chełma bo dziś już nie zdążę.
Od wczoraj non stop słucham Skilleta i 12 Stones. Nie potrafię się pozbierać. Hm, pozbierać, czy to dobre słowo? Do mnie to jeszcze nie dochodzi. Osiem lat myślenia o nim codziennie i co teraz? Co z moim opowiadaniem? Co z moim życiem może zacznijmy od tego? Nie mam pojęcia co robić i co myśleć. To dla mnie taki szok, że nie mam pojęcia jak się zachować. Co robić?
Jutro wracam do Chełma. Będę najebana 24/7. Nie wiem jak inaczej odreagować.
'Cause I hate the way I feel tonight and I know I need you in my life.