BiBa <333
Przysięgam, że to całe życie to jest jeden wielki sen! Jeden ogromny jebany koszmar! NIgdy nie może być dobrze. Nigdy. Przynajmniej u mnie. Zawsze coś musi się spierdolić. Jest dobrze póki mi na czymś nie zależy. Jak mi zaczyna zależeć to od razu się pieprzy. Wszystko się rozpada dokładnie w tym momencie, w którym mówię sobie: 'tak, chcę tego.' Tak samo było i tym razem bo dlaczego by nie. Mam już tego dość. Obiecałam sobie, że nie będę płakać. I przez parę dni dawałam radę. Ale teraz wszystko puściło. Za dużo negatywnych emocji. Jakoś muszę je przecież z siebie wyrzucać bo się uduszę. A ja nawet nie mam się komu wypłakać. Bo teraz to jest tylko i wyłącznie MÓJ problem. Nikt tego nie zrozumie. Dosłownie NIKT. Tym razem nie ma wyjątków. Bo ja sama nie rozumiem jak to się wszystko stało...Ja chcę już tylko mieć święty spokój. Chcę żeby wszyscy mi dali spokój. Żeby się odczepili. Nie mam już siły być taką, jaką niektórzy chcą żebym była. Nie zmienię się do cholery, więc w ogóle po co próbujecie mnie zmieniać?!
"Nikt nie odbierze mi tego, co czułam... Nawet Ty... I nawet jeśli nie poczuję tego już nigdy więcej..."
P.s. Zostawiam włączoną możliwość komentowania tylko po to, żebyście mogli ocenić moje małe cudo... Więc proszę komentujcie tylko pierwszą część notki i fotę. Resztę puśćcie mimo uszu. A raczej oczu. Txs.