jedyna siła, która trzyma mnie na tym świecie w nadającym się do użycia stanie. ten kraj schodzi na psy, nawet pogoda już się buntuje, państwo policyjne się tworzy, mnie męczą wlasne demony i ostatnio doszłam do wniosku, że ostatnio zawiodłam się na takiej ilości ludzi, że pożegnalne spotkanie będzie zajebiście kameralne i cieszę się, że niewiele osób zobaczy jak porządnie zachleję pałę po raz ostatni w polsce.
wracając, będę płakać nie tylko z powodu rozstania z ukochanym facetem, ale również z powodu, do jakiego gówna wracam.