dzień minął, jak mój mężczyzna wyjechał, a zostałam zaczepionego przez obcego faceta w centrum handlowym. i muszę szczerze przyznać, że tak mocno zakorzeniła się w mojej głowie myśl o istneniu jednego mężczyzny na świecie, że tamta sytuacja była dla mnie dziwnie szokująca. nieswoja. dziwna.
generalnie czuję się lepiej. im kontakt jest normalniejszy, bardziej codzienny i mniej ekstremalny, jest mi lepiej. międzyczasie zajmuję się wszystkim, na co wcześniej nie miałam czasu, nadrabiam zaległości, zarówno te w obowiązkach i w przyjemnościach, skupiam się na własnej pielęgnacji, bardziej mając na myśli psychikę i stan ducha, niż zabiegi kosmetyczne. mam więcej czasu dla rodziny, pomagam rodzicom, bo przez czas, gdy mnie nie było w domu, postarzeli się chyba dwa razy bardziej niż powinni. słońce wychodzi zza chmur, ładuję baterie, trzymam się, jakoś żyję. mam dobre momenty.