https://www.youtube.com/watch?v=W-TE_Ys4iwM
Kochani, podoba się to opowiadanie? Jak Wasze refleksje? Proszę o komentarze, zależy mi na Waszej opinii! :C
Labirynt cz.9
Błąkałem się po ulicy, pośród szczęśliwych ludzi. Udałem się na pobliską dzielnicę, by móc z kimś porozmawiać. Tam znajdowali się ludzie podobni do mnie- z problemami, z patologicznych rodzin, bez chęci do życia i z brakiem perspektyw. Wpadłem w ich towarzystwo, najgorsze, jak się z czasem okazało. Wciągnęli mnie oni w narkotyki. Na początku oferowali je za darmo, jako lekarstwo na moje problemy i sposób na odstresowanie się, jednak byłem nieświadomy, że z każdym dniem dług rósł. Pracowałem ciężej i więcej, starałem się spłacać zaległości u kolegów, lecz potrzebowałem kolejnych dawek. Brakowało mi heroiny, po której odczuwałem euforię i czułem się odprężony. Potrzebowałem kokainy, która prowadzała mnie w błogostan. Wszystkie pieniądze jakie miałem wydawałem na narkotyki i na spłatę długu, dlatego nie zostawało mi nic na jedzenie- wtedy najlepsza była dla mnie amfetamina. Popadłem w nałóg. Nie byłem tego świadomy, uważałem, że to normalne, że środki odurzające towarzyszą mi w codziennym życiu, że to właśnie one rozwiązują moje problemy. Ale nie młodzi przyjaciele- to właśnie one były moim problemem. Przez ucieczkę z domu i mój nałóg nie poszedłem na pogrzeb własnej matki. Co prawda czułem do niej uraz, niechęć i żal, ale chciałem ją pożegnać, zawsze szanowałem ją za to, że wydała mnie na świat. Później zrozumiałem, że się trochę pogubiła w życiu- może tak samo jak ja. Straciłem wszystko na czym mi zależało, nie miałem do czego wracać. Młodsze rodzeństwo, które potrzebowało mojej pomocy, trafiło do domu dziecka, bo ojciec nie był w stanie zajmować się nimi. Odszedł po jakimś czasie. Te wszystkie tragedie nakłoniły mnie do zmiany. Chciałem się zmienić, poszedłem na terapie, ale to nic nie dało. Ciągle najważniejsze są dla mnie narkotyki, bo to dzięki nim radzę sobie. Zrujnowałem sobie przez nie życie, ale tylko one trzymają mnie jeszcze na tym świecie. Jak widzicie nie warto- nie warto poświęcać całego swojego życia, dla chwilowej ulgi, dla mnie jest za późno, ale Wy, nie dajcie się nabrać. Nie słuchajcie nikogo. Myślcie o swoim życiu i w kryzysowych sytuacjach przypomnijcie sobie moje słowa.
Obie historie wywołały burzę myśli w głowach przyjaciół. W ich oczach pojawiła się litość wobec mężczyzn, którzy poświęcili całe swoje życie dla nałogów, dzięki którym teraz żyją.
- Śmieszne, a zarazem tragiczne- myśleli.
- Mamy nadzieję, że nasze historie nakłonią Was do szanowania siebie i dbania o swoją przyszłość. Teraz mamy dla Was zadanie- zaczął Michael. aby móc przejść przez drzwi, do kolejnego pokoju, musicie wypić wspólnie tę butelkę wódki i wciągnąć amfetaminę. Macie na to pięć minut.
Nastolatkowie patrzyli na siebie z przerażeniem wypisanym na twarzy.
- Nie, ja tego nie zrobię! powiedziała stanowczo Laura.
- A Ty chłopcze? mężczyzna dopytywał Filipa.
- Niee& ja też nie- odpowiedział.
- Na pewno? ponaglał.
- Tak, na pewno. To nie dla nas, nie zrobimy tego.
- I bardzo dobrze! Zadanie ukończyliście perfekcyjnie. Widziałem zawahanie w Twoich oczach młodzieńcze, ale ostatecznie zrobiłeś to, co powinieneś. Jestem z Was dumny, tak trzymać. Dziękujemy za wizytę i życzymy powodzenia!
Przyjaciele opuścili pokój nałogów.
- Ile pozostało nam czasu?- pytała Laura.
- Dziesięć godzin!- odpowiedział chłopak.
cdn.
Julka.