Rozdział 7
Minęło już kilka dni odkąd wiem, że Gemma i Louis są ze sobą. Dziwnie się czuję z myślą, że do tego dopuściłem. Wiem jaki jest Louis. Mimo że Louis zapewniał mnie chyba z pięctysięcypiędziesiątpięc razy, że już zasada potrójnego P go nie obowiązuje to i tak sądzę, że ludzie tak szybko się nie zmieniają. Zasada potrójnego p była owszem, również moją zasadą, ale no sorry. To jest moja siostra. " Poznaj, przelec, porzuc " - to jest zasada potrójnego p.
Przez to całe zamieszanie nie zorientowałem się nawet, że Sam do mnie nie zadzwoniła. Szkoda, że nie wziąłem od niej numeru. Chyba szansa na poznanie jej bliżej przepadła. Trudno. Przeżyje.
Poszedłem do kuchni zrobic sobie coś do jedzenia, a tu zastaje Gem i Louisa całujących się na kanapie.Spojrzałem na nich krzywo.
- Ty długo tak zamierzasz? - zapytała lekko podirytowana Gem.
- Długo co?
- Nie akceptowac nas. To jest niesprawiedliwe. - powiedziała Gem i poszła do siebie.
- Okay Harry. Wyjaśnijmy to sobie po raz ostatni. - zaczął Louis dośc poważnie - to ja jestem starszy, tak samo jak Gem. Nie możesz nam mówic co mamy robic, a tym bardziej z kim spotykac. Zrozum to w końcu, kocham twoją siostrę czy ci się to podoba czy nie. To się nie zmieni nigdy, rozumiesz? nigdy! Mam nadzieje, że kiedyś dojrzejesz do zaakceptowania naszego związku - powiedział i również poszedł do siebie, głośno trzaskając drzwiami.
- O co wam wszystkich kurwa chodzi?! Przyszedłem tylko zrobic sobie żarcie! Czy to jakaś zbrodnia?! - wydarłem się, nie mogąc opanowac niekontrolowanej złości. Zrobiłem sobie kanapki i w ciszy wpierdzielałem je w kuchni, po kilku minutach dołączył do mnie Niall i Liam.Nic nie mówili, tylko ze mną siedzieli.
- Kurde, ledwo co zginęła nasza matka, a ona co?! - zacząłem. - to nie w porządku.
- Harry .. Wiemy, że śmierc waszej mamy była przeżyciem bardzo bolesnym , ale spróbujzrozumiec Gemmę. Ona próbuje życ dalej. - powiedział przejęty Niall, btw nigdy go takiego nie widziałem.
- Sądzicie że przesadzam?
- Tak troszeczkę - powiedział Liam i zaczął się śmiac - spakowany?
- Spakowany? Gdzieś jedziemy? - zapytałem zdezorientowany.
- Jutro szkoła matole. - powiedział Niall i położył mi rękę na ramieniu.
- O fuck, faktycznie. Chyba muszę iśc ogarnąc jakieś czyste ciuchy na jutro - powiedziałem i poszedłem do siebie. Po drodze, mijając pokój Gemmy usłyszałem jej rozmowę z Louisem:
" Wiem, że to może za wcześnie po śmierci mamy, ale ja cię kocham Louis. Nie umiem się nie uśmiechac gdy jesteś obok mnie. To silniejsze ode mnie. Musimy coś zrobic. Źle czuję się z tym, że on nie akceptuje nas. To trochę boli. "
Tyle mi wystarczyło. Musiałem sobie to wszystko przemyślec.