photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 22 MAJA 2011

Stare czasy~

Obraz Wojtka Koniuszka - Podglądacz :3

Jakby ktoś chciał tak bardziej prywatnie poduczyć się z malarstwa tudzież rysunku, to wyżej wymieniony chętnie przyjmie na lekcje ^^

 

Wtorek 10 V zasługuje na szczególną uwagę :P

Niby się miałam uczyć na kolokwium wizualne, ale jak zwykle coś mi wypadło ^^ Tym razem było to spotkanie z Maki :3 Jej, jak ja dawno tej kobiety nie widziałam O_o

 

Przyszła po mnie na skm w Gdyni Głównej i zaprowadziła do małej cukierni naprzeciwko dworca w której sprzedaje Pan Gej XD który jest strasznie miły :3 Maki zasponsorowała biednej studentce cynamonowego ślimaczka i zaprowadziła na plażę ^_^ Szatańskie słońce, wykazało się szczególnym brakiem szacunku dla mojej skóry i po chamsku zjarało mi kark... Nagadałyśmy się z Maki za wszystkie czasy, kiedy przerwał nam telefon od FeniXa w którym zapowiedział swoje przybycie na rzeczoną plażę za porozumieniem stron ;p Po jakimś czasie faktycznie się zjawił, szerokim łukiem omijając zwyczajowe wejście na plażę i korzystając z położonej kawałek dalej drabinki przy murku (nie, ten pies kąpiący się przy wejściu wcale nie miał z tym nic wspólnego ^^). Dotąd nie pojmuję jakim cudem to stworzenie, ubrane w bluzkę z długim rękawem, w pełnym słońcu kuliło się z zimna i udostępniało nam swoje kojąco chłodne łapki x.X

Pochwaliło się też Maki swoim nowym, głupim pomysłem zmiany imienia na Ariel... cóż, jest to imię, które chcieli mi nadać rodzice gdybym urodziła się chłopcem. Ok, jest ładne, chociaż w dzisiejszych czasach kojarzy się wszystkim z małą syrenką i proszkiem do prania.. No ale.. Piotrek jest Piotrkiem i koniec kropka. Kurde, nawet jakbyś zmienił to imię, to dla mnie to by brzmiało sztucznie i nie umiałabym tego traktować inaczej niż kolejną ksywkę x.X I wolę Piotrka ^^

 

Poszliśmy jeszcze na skwer, gdzie zostawiłam Maki i Fenia sam na sam z lodami na ławeczce i poszłam szukać wiatru nad morzem... którego nie było - znaczy się wiatru.

Nienawidzę takich temperatur i tak ostrego słońca. Normalnie w takie dni nie wychodzę z domu -.- W połowie tego spotkania przypominałam raczej milczące zombie niż człowieka.

Dowlekliśmy się jeszcze do GameOxu, który od soboty jest zamknięty i podobno sprzedany nowemu, nieogarniającemu właścicielowi. Fenio próbował już się z nim spotkać ale bez skutku. Tym razem też był zamknięty, więc zrobiliśmy sobie przed nim mały przystanek ( o święty cieniu~!). Po chwili zjawił się Adrian, który miał zdać klucze czy inne cosie (a kto go tam wie). Po wyciągnięciu z niego wszystkich przydatnych informacji poszliśmy odprowadzić Maki do Źródła Marii (WTF??) na zajęcia z psychologii.

 

Sami pojechaliśmy na Karwiny na spacerek. Fencio mieszkał tam kiedyś dłuższy czas, w sumie się tam wychował, więc miał co wspominać ^^ Pokazał mi swój stary domek i szkołę, miejsca w których się bawił, psa, który go kiedyś pogryzł i jeszcze żyje X.x Ogólnie nastrój zrobił się wybitnie nostalgiczny. Na koniec całej tej wycieczki odwiedziliśmy mieszkającą w pobliżu koleżankę Fenia - Hanię ^^ Generalnie boję się nowych ludzi i nie lubię się nigdzie wpraszać, więc podeszłam do tego pomysłu sceptycznie. Koniec końców nie chciało mi się zostawać samej na dole i czekać nie wiadomo ile. Do domu stamtąd też sama wolałam nie trafiać, więc poszłam razem z nim i nawet mnie nie zjedli ^^ Hania okazała się miłym stworzeniem, bynajmniej niemającym problemu z dodatkowym, niezapowiedzianym gościem w mej osobie ^^ Tu wspominek ciąg dalszy, kolejna osoba sprzeciwiająca się zmianie imienia na Ariel i powrót mamy~ Mam nadzieję, że po naszym wyjściu mamusię udało się ułagodzić ^^

Powrót wymagał szybkości - Piotrek spieszył się na autobus, bo następny zwyczajowo miał za dwie godziny. Tym razem świadoma, że zbyt mało czasu poświęciłam tego dnia nauce odprowadziłam go tylko do hali i sama udałam się na skmkę...

 

Kiedy spokojnie przejeżdżałam sobie przez Maksia zobaczyłam przez okno człowieka, którego nie widziałam... półtora roku?

Z którym urwał mi się wszelki kontakt, a który kiedyś uczył mnie w wakacje malować ( a przynajmniej się starał, bo malarstwo ogólnie ciężko ogarniałam w tamtym czasie). Dość się wtedy z nim zaprzyjaźniłam. W każdym razie zerwałam się z miejsca niewiele myśląc i poszłam mu na spotkanie. Był równie zdziwiony co ja ^^ Łapy z radości trzęsły mi się strasznie i jeszcze długo nie wiedziałam, co mam mówić. Przyznałam mu się gdzie i co studiuję, a on, że z tydzień wcześniej się ożenił z przyjaciółką z czasów liceum xD W końcu~ :p

Razem przedyskutowaliśmy artystyczną i estetyczną wartość obrazów pewnego mojego wykładowcy, po czym odprowadziłam go na autobus we Wrzeszczu, wzięłam adres stronki internetowej i maila, i z dobrym humorem wróciłam do domu udawać, że jestem jeszcze w stanie zdążyć ogarnąć wszystkie te obrazki do środowego kolokwium... które ostatecznie myślałam, że zawaliłam, ale cuda się zdarzają :D