Obrazek z Kwejka nieodmiennie kojarzący mi się z Kicią Przymulonego xD
Noc z czwartku na piątek (5-6 V) trwała równie krótko co poprzednie. Ledwo się zwlokłam z łóżka przez co prawie spóźniłam się na SKMkę. Moja radość z wyrobienia się na nią nie trwała długo, bo rzeczona kolejka stanęła sobie 50m przed Orłowem i stała tak 25 minut... W Gdyni Głównej byłam o 6:48 czyli dokładnie w momencie kiedy z Chyloni odjeżdżał 173 -.-
Szczęście w nieszczęściu, że ten autobus jedzie przez Rumię i akurat ta kolejka też była do Rumi. Jadę więc dalej. SKM wlecze się nieznośnie. Dojeżdża w końcu do Rumi, niemiłosiernie długo zmienia tory i w tym to właśnie czasie na wiadukcie koło dworca zobaczyłam jadący 173... nie miałam pojęcia czy jedzie na dworzec, czy z niego. Kiedy drzwi SKMki się otworzyły, pobiegłam na przystanek. Patrzę na rozkład, autobus powinien być 7:04, patrzę na zegarek - 7:06... Pytam ludzi - właśnie podjeżdża :D Zdążyłam :3
Piotrek dosiadł się w Dębogórzu, nieco dalej Ania, która spytała co ja tam właściwie robię. Opowiedziałam jej całą moją przygodę z dojazdem... Ania do Piotra: Ona chyba nie zrozumiała pytania XD Oj tam, oj tam~! Robię za wsparcie maturalne - nie widać? XD Wyjęłam narzędzia tortur - grzebień i krem do ust i znęcałam się nad niewinnym :P
Jako że piątek był dniem podstawy z angielskiego postanowiłam nie ruszać się nigdzie i tę godzinkę przesiedziałam pod szkołą :P Kiedy Fenio, rozczarowany banalnością podstawy skończył pisać, z braku lepszego pomysłu i pewnie też w efekcie mojego kilkudniowego marudzenia o to - poszliśmy na bulwar :3
Szliśmy, szliśmy, szliśmy aż doszliśmy do plaży... przy której rozbiła się grupka filmowców z zamiarem kręcenia czegoś.
Usiedliśmy sobie z boku na murku w celu obserwacji. Z nudów zaczęłam molestować Fenia kremem do ust, kiedy podszedł do nas gostek (trochę się zagubił jak zobaczył co biedakowi robię - nie, to wcale nie wyglądało dziwnie) i zapytał czy nie chcielibyśmy robić za statystów w filmie xD Przyniósł nam zgody do podpisania mówiąc, że nasze nazwiska będą wymienione w napisach końcowych ^^ Generalnie była to chyba czyjaś praca dyplomowa :3
Filmowcy zajęli się (ze strasznym ociąganiem, bo czekali na słońce...) kręceniem jakiejś starszej pary, a do nas w tym czasie podeszła jakaś babka od nich. Wypytała Fenia o maturę (bo w garniaku siedział), powiedziała, że mamy się zastanowić co byśmy teraz chcieli robić... - No ja to bym chciał założyć sklep z grami... - No dobrze, ale co TERAZ byście chcieli robić, w filmie...jakieś scenki miłosne na murku czy przespacerować się... XD
Tak~ Generalnie film był o małżeństwach i miłości ogółem, a my w nim mieliśmy robić za parę :P Piotrek nawet proponował sprowadzenie kolegi do swojej pary, ale babka była widać tradycjonalistką, bo podziękowała xD" Generalnie trochę nam się to czekanie na naszą kolej nudziło, tak, że po jakimś czasie zaczęliśmy się łaskotać (tzn, ja Fenka, bo jemu się odmieniło i już nie lubi xD) / przytulać / włazić sobie na glany / przytulać się na murku. Każda podobna akcja kończyła się westchnieniami wcześniej wymienionej babki "jaka fajna parka" "ale to fajne, musimy to nakręcić, czemu oni was nie kręcą?!". W końcu sami zaczęliśmy się niecierpliwić, bo zbliżał się czas w którym musiałam jechać do Gdańska na swoją łacinę, której już nie mogłam opuścić. Podszedł do nas jeszcze gostek od zgód, zobaczył, że akurat się przytulamy... -Już wam kazali coś robić? Już was kręcą? - Nie, nam się po prostu nudzi XD - A wy się znacie w ogóle?? x.X
Jako że czas nas naglił, a filmowcy nadal się ociągali, poinformowaliśmy ich, że już idziemy, na co babka zareagowała tekstem
"No ja ich zabiję, taka fajna parka, a oni pozwolili im odejść" ^^
Na łacinę ostatecznie i tak się spóźniłam prawie pół godziny, ale uszło mi to na sucho, bo niezawodna Kasia poinformowała o tym panią Różę <3
Tak, bardzo fajna parka...żebyś Ty kobieto wiedziała o czym mówisz...
Weekend spędzony w Starogardzie. Moje ambitne plany naukowe znowu nie wypaliły. Obrazki od Wozia jakoś ciągle schodziły na dalszy plan. W dodatku rodzinka wymyśliła sobie w tym czasie urodzino-imieniny ciotki i zmusiła mnie do pójścia na nie.
Generalnie lubię swoją rodzinę, ale u ciotki zawsze bywa ta jej część, z którą nie mam o czym rozmawiać - sami starsi ludzie rozmawiający o chorobach, ewentualnie faceci rozprawiający o jakości zasięgów, warunkach umów poszczególnych sieci telefonicznych -.- Po godzinie mój mózg błagał o ratunek do czego dorzuciła się jeszcze inna ciotka, która pali jak smok (nich ją w końcu szlag trafi, proszę!) zasmradzając całą dostępną życiową przestrzeń.
W końcu nawet tata zauważył moje znudzenie i sam zaproponował, żebym poszła do Kuu, która akurat mieszka na sąsiedniej ulicy :3 Po upewnieniu się, że Kuu w ogóle jest w Starogardzie i ma czas, poszłam się z nią spotkać. Na spacerku obeszłyśmy całą dostępną okolicę wylewając swe żale na świat ^^
Mam nadzieję Kuu, że wszystko się ułoży, przepraszam, że nie mam teraz czasu porządnie Cię wysłuchać, pisz, jeśli czujesz taką potrzebę, pomogę Ci ile będę w stanie, sesja niestety zabija całe moje życie towarzyskie.
W niedzielę w Gdańsku był Harajuku day.. nie załapałam się na niego niestety. Zdążyłam za to złapać jeszcze Kuu w Gdańsku przed jej odjazdem xD Odprowadziłam stworzenie na pociąg i sama zamiast na stancję pojechałam na Oliwę do Darii, mego sumienia i myślodsiewni <3