Cóż, czas opisać środę.
Tak jak przewidywałam była dziwna... no dobra, nietypowa :3
Zaczęło się od Ewy (Iczi, Ichi?), która dotrzymała mi towarzystwa na schodach przed lekcjami. Siedziałyśmy przy drzwiach, którymi co chwilę ktoś wchodził i wpuszczał podmuch lodowatego (-10°C) powietrza. Tym bardziej należy docenić jej poświęcenie, że miała na sobie cienką koszulę, podczas gdy ja siedziałam tam w kurtce ^^
Fenka z definicji miało nie być, więc czekałam na Sv żeby udostępnił mi ichnią szafkę. Spóźniał się, więc zdążyła do mnie dołączyć Bienia. Nie mam pojęcia o czym gadałyśmy ale było fajnie XD
W końcu okazało się, że Sv jest chory i nie przyjdzie...
W tym miejscu dziękować Maki, która umożliwiła mi w ogóle zostanie w Gdyni, wydała kapciuszki i znalazła siatkę na moje glany, które zostały oddane do szatanii :D
Dzień został jako tako podzielony między Maki, Dariolę, Ewę, Lidkę, Anię, Bienię i Agatę :3 Ino też się gdzieś tam przewinęła ^^
Z Agatą przegadałam całą religię... tu też nie wiem o czym xD Ahh ta moja krótka pamięć XD
A z Ewą wracałam do Gdańska SKMką ^^ (to rozglądanie się za rozczłonkowanymi zwłokami na torach.... :D) Dzień ogólnie uznaję za udany i dziękuję wszystkim, którzy przyłożyli do tego dowolną część ciała XD
Taa, jako że moje wolne środy nie są już takie wolne jak kiedyś, musiałam się udać na zajęcia. Te jednak okazały się czysto organizacyjnymi, przez co były krótsze niż miały.
No i news dnia: Nie będzie (obejmującego mega dużo materiału) egzaminu, do którego jeszcze nie zaczęłam się uczyć, a który miał być za tydzień :D Wykładowca sprawdzi tylko nasze opisy rzeźb i z tego wystawi nam oceny. Kocham go w takich momentach! <3
Znowu mogę się bezkarnie obijać czytając książki ^^