Witam. Z moim samopoczuciem znacznie lepiej, troche odespałam i jest git. A co do imprezy na powitanie wakacji to powiem tak - nie żałuje ani sekundy z tego dnia i dziękuje losowi za to że postawił na mojej drodze taką osobę, że miałam możliwość poznać tajemniczego N. Na początku zapowiadała sie jak każda jedna impreza ze znajomymi, troche pogadaliśmy, wypiliśmy i czas leciał, dopiero później wylądowaliśmy w najbliższym klubie na imprezie. I tam sie właśnie zaczęło. Spotkałam Ciebie, wysokiego blondyna o pięknych czekoladowych oczach i ślicznym uśmiechu (od razu mi sie spodobałeś). Lubię tam chodzić bo ta dyskoteka zawsze ma swój kliamt i jest sie z kim pobawić. Zazwyczaj staram sie nie wchodzić w bliższy kontakt z nikim, ale wtedy było zupełnie inaczej. Zaczęło sie od ognia. Tak ognia. Potrzebowałam go aby zapalić tego cholernego papierosa, więc podeszłam z Laurą do Ciebie i Twojego kolegi, wtedy spojrzałeś na mnie i oszalałam. Chociaż byłam pijana to dokładnie pamiętam wyraz Twojej twarzy, który był tak uroczy że zapomniałam wtedy po co do Ciebie podeszłam, dobrze, że była ze mną Laura, bo gdyby nie ona, stałabym tam i patrzyła sie na Ciebie jak skończona idiotka, zapytałam go tylko czy ma ognia, dał nam i z czułym " dziękuje " na ustach odeszłam. Wychodząc z tamtąd wyszedł za mną i powiedział że nie zasnąłby gdyby nie poznał mojego imienia, potem odwiózł nas do domu, żegnając mnie słodkim buziakiem w policzek, wziął mój telefon który akurat trzymałam w dłoniach, zapisał mi swój numer i poprosił abym sie odezwała. Rano budząc sie na potwornym kacu odrazu sprawdziłam czy rzeczywiście zapisałeś mi swój numer, ponieważ to było zbyt piękne aby było rzeczywistością, ale nie, to nie był sen. Ty istniejesz.