Najpierw widzę w lustrze obojczyki. Potem żebra na dekolcie. Potem kości biodrowe.
Nigdy nie widziałam nic tak pięknego, jak moje własne kości. Jestem znowu człowiekiem.
Tak naprawdę człowiek na nic nie ma wpływu, wszystko co dzieje się w naszym życiu zostało już dawno zapisane. Jestem wyczerpana, z dnia na dzień tracę wiarę, że w końcu będzie dobrze. Jak długo można mieć nadzieje? Jak długo można wybaczać? Jak długo można przyjmować czyjąś winę na siebie? Czasem "kochać" to za mało... Wszystko miało być tak łatwe, tak delikatne, takie pierwsze... Wierzyłam, wierzę, zawsze będę, z miłością nikt nie wygra, w jej obliczu jesteśmy niczym to ona ma nad nami władzę. Chciałabym wierzyć, że coś się zmieni, że spokój nastanie w naszym życiu i nikt ani nic tego nie naruszy, nikt prócz nas. Jesteśmy ogniem. Tutaj nie ma wody. Podpalamy się wzajemnie złością i bezczelnością.
Nasze nałogi stały się naszym azylem...