Say something, I'm giving up on you...
żal, złość, nienawiść do samej siebie, uczucie bólu przepełnia mnie całą. zaczynam żałować swoich dotychczasowych decyzji, łapię się za głowę i pytam "po co?". tak wiele spraw zostanie niewyjaśnionych, tak wiele zranionych. tak dużo bólu, ale otrząśniemy się. na tym polega życie, raz jest dobrze, raz jest źle, a potem nastaje błogi spokój - nicość, nie czujemy nic, jesteśmy sami pogubieni w swoim bólu, do którego przyzwyczajamy się. mówią, że czas jest lekarstwem. w tak ciężkich sytuacjach tracimy wiarę w ludzi, zastanawiamy się czy są warci tak ogromnego poświęcenia i nagle oni sami pokazują nam jacy są bezmyślni, aroganccy, egoistyczni - żałujemy. tak ogromne zmiany w życiu muszą posiadać fundamenty zaufanych osób, kiedy takich nie ma, lepiej zrezygnować, nie robić nic, bo szkoda życia. w końcu jesteśmy młodzi, tak wiele przed nami, mamy w sobie tak wiele emocji, pragnień.