Haneczka!! 8nastka bardzo bardzo dobra, wszystkiego najlepszego po raz setny smrodzie :*
Oczywiście nie obeszłoby się bez cyrków, które tym razem postanowił odstawić Mały. Gratulacje.
Ale luz przed 4 już na powrocie, buty do ręki, całus i do spania.
Jak to zawsze po imprezie, na drugi dzień trochę ciężko się wstaje. Ale oczywiście zamiast odsypiać to już o 9 gały otwarte.
No, bo: "gdzie pośpisz jak ciągle ktoś łazi" :D
Dzień zaczynam od kawcory, słońce świeci więc od razu jakoś tak pozytywniej człowiek nastawiony do życia.
Na 16 do kościoła, jak rano nie mogłam wstać tak na mszy myślałam, że wpadnę pod ławkę... MÓZGU STHAP!!!
Po modłach czas na kawcore numer 2. Chwila przed TV z rodzinką, a następnie rozmowa telefoniczna z ukochaną osobą ;-)
"Hmm, słońce pomału zachodzi - czas na mnie".
Dresik, muzyka, wygodne buty i przecinam trasę. Biegnę sobie biegnę, i gdzieś między wersami wychwytuję charakterystyczny głos syreny. Jestem niedaleko drugiego domu więc po gazie i przyspieszam na maxxxa! Taram taram, ekipa już się zbiera. Alarm z monitoringu, więc stwierdzam, że i tak pewnie fałszywy - jak zawsze w TO miejsce. Czekam, aż ktoś da znać...
no i faktycznie nie mylę się. Jednak po chwili namysłu stwierdzam, że źle zrobiłam, bo złotówka przeszła koło nosa... ehhh
Drukuję na szybko materiały potrzebne do szkoły i zmykam do domu. Prysznic, szklaneczka mleka, telefon do ręki, żeby choć przez chwilę jeszcze móc usłyszeć ten kojący głos po drugiej stronie, kolejno: dobra muzyka i odpoczynek.