- Mamoo, mogę wyjść ? - spytałam błagalnie, w pośpiechu
- Mogę chociaż wiedzieć gdzie i z kim ? - spytała podejrzliwie ale z uśmiechem.
- Tak, z Neymarem wychodzę..
- Możesz, powodzenia córeczko- uśmiechnęła się
W biegu krzyknęłam tylko dzięki i zamknęłam za sobą drzwi. O dziwo tuż przed nimi stał Neymar, wpadłam na Niego, ale on na szczęście mnie złapał. Pocałował mnie w policzek na przywitanie i poszliśmy na plażę. Szliśmy wzdłuż niej. Było mi zimno, ale nie dawałam tego znać po sobie. Rady mamy wzięłam do serca i byłam dzisiaj miła. Neymar, jak to on musiał zobaczyć, że mi zimno i zarzucił na mnie bluzę. Później spytał czy mi cieplej, powiedziałam, że tak. Ale on mimo mojej odpowiedzi mnie przytulił.
- Co robisz ? - spytałam w szoku.
- Oj Ty samolubie - zaśmiał się. Teraz mi jest zimno, więc przytuliłem się do Ciebie, bo od Ciebie bije ciepło! - uśmiechnął się
- Już okej, przepraszam.
- Dobrze, nic się przecież nie stało. Jesteś dzisiaj bardzo miła, wczoraj gorszy humor czy co ? - zapytał
- Taa, gorszy humor niestety, za wczoraj też Cię przepraszam, wybacz.
- Wszystko wybaczam - zaśmiał się i puścił oczko.
Z Neymarem rozmawiałam jak z przyjacielem. Opowiedziałam jemu jako jedynemu o mojej przyszłości, oczywiście rodzice jeszcze wiedzieli i tyle. Zrozumiał mnie, nie wyśmiał ani nic, tylko przyznał się, że też miał z tym małe kłopoty. Ucieszył się, że mamy coś wspólnego. Dla mnie takie "coś wspólnego" nie było cieszące, było to chore. Nie chciałam o tym rozmawiać, pamiętać tego. Złe wspomnienia i tyle, wrzucam je do dużego kufra, zamykam na kluczyk i wyrzucam go. Neymar tak jakby chciał ciągnąć ten temat i tym zepsuł mi humor.
- Nie chcę o tym rozmawiać - rzuciłam oschle.
- Przepraszam. - zrobił smutną minkę.
- No już, już wybaczam, tak jak Ty - teraz ja puściłam do Niego oczko i ukułam go w bok.
O Tyy, krzyczał Neymar i po chwili leżeliśmy na piasku. Chłopak był bardzo miły, bo nie rzucił mnie na piasek, tylko położył mnie na siebie i z lekką niewygodą mnie łaskotał. Piasek się do niego przyczepiał, więc odrazu zareagowałam:
- Wstańmy, pobrudzisz się cały . - powiedziałam to z taką troską, jak nigdy.
- Nic mi się nie stanie - uśmiechał się
Już się nie łaskotaliśmy. Wstałam, on niechętnie mnie puścił, a później złapałam go za rękę i podniosłam. Usiedliśmy później na jakimś ogromnym kamieniu. W sumie to ja usiadłam, a Neymar położył głowę na moich kolanach. Rozmawialiśmy wtedy o wszystkim, mówiłam jak jest w Polsce, on mówił jak w Brazylii. Dla mnie Polska była skończona, przez moje wspomnienia. Nie chciałam tam wracać. Było już późno, chciałam wracać do domu, z resztą widziałam też zmęczenie w Neymarze. Leżał tak i patrzyliśmy sobie w oczy.
- Może już chodźmy co ? Jesteś zmęczony, widać to po Tobie
- Nie da się ukryć, że jestem zmęczony, wybacz. Najchętniej usnąłbym tak na Twoich kolanach - uśmiechnął się. Może jutro zobaczymy się trochę wcześniej ? hm ? ok. 17 ? - dodał.
- Pewnie - powiedziałam, a w głowie setki myśli.
jutro szkoła, a mnie złapała choleXna wena na pisanie. o nie, nie. Także myślę, że będę dodawać, jak zawsze. Pozdrawiam i powodzenia dla was. <3