Młodsze rodzeństwo to wdzięczny obiekt do robienia zdjęć z wakacyjnym tłem.Uśmiech Miłosza w świetle zachodzącego słońca... rzecz bezcenna.
Dopada mnie jesienna aura, powietrze już od paru tygodni naznaczone jest końcem lata. I co z tego, że ja- przyszła studentka, mam jeszcze przed sobą cały, piękny miesiąc! To wcale nie zmienia faktu, że idzie chyba ulubiona pora roku poetów. Można się melancholić bez końca i zwalać to na pogodę. Przypomina mi się licealny chwyt na niepisanie kartkówki ze względu na niskie ciśnienie. A propos szkoły...wczoraj dowiedziałam się, że M.K. (kochany Krecik) jest kandydatem do Sejmu.Jednak nie odpuścił!
Ciekawe uczucie, 1 września, a człowiek siedzi sobie spokojnie w mieszkaniu. Bez biało-czarnego/ biało granatowego stoju więziennego, a przepraszam... odświętnego. I nie słychać tych przebrzmiałych tekstów o tym, że jest się nadzieją narodu, a 1 dzwonek? usłyszę najprędzej w radiowych wiadomościach. Nowa rzeczywistość, mój początek kolejny, przyszły kierat itp. itd. rozpocznie się w październiku. Ale już bez matematyczki!O radości!
Symboliczba data, dzień rozpoczęcia roku szkolnego, wywołuje lawinę wspomnień, a jakże... szkoda, że nie jadę właśnie autobusem! W środkach komunikacji miejskiej myśli mi się najlepiej. Pamiętam moje pierwsze rozpoczęcie roku szkolnego, to był ciepły, słoneczny dzień.Wszędzie pełno małych, piskliwych głosikow i dziecinnego napięcia. Szkoła! zupełna abstrakcja dla tak małych istotek! ( niedługo jeszcze mniejszych, a jakże... kochani politycy postanowili skrócić maluchom dzieciństwo) I 12 lat w tym systemie!!!Kawał życia.
A teraz? Człowiek już nie jest uczniem, ale jeszcze do studenta trochę mu brak.Takie małe niewiadomoco.Już niedługo... ślęczenie nad książkami, wyczytywanie literek, bazgrolenie do odcisków na palcach i pulsujące bóle głowy.Żyć, nie umierać! Wesołe jest życie studenta.Czas kończyć, nadmierne myślenie szkodzi.