I pomyśleć,że 8 dni i byłby rok. A tak za 2 dni 8 miesięcy. Mogę jedynie pozdrowić siebie i powiedzieć,że robię coś czego nie potrzebuję, coś, co zagłusza mój spokój. A tyle razy było to poddawane rozmowie, która zawsze kończyła się tak samo.
A teraz jest najtrudniej. Nastał czas dłuuuugi wieczorów, kiedy nawet nie mam ochoty się bawić. Również czas bezsenności, a ztym masa wspomnień, rozmyśleń, co by było gdyby, jak wyglądałoby teraz moje/nasze życie. "Pomimo rozstania każde z nich chociaż raz zawisło na wieszaku wspólnych wspomnień." Ciekawe jak często zdarza się to Tobie ;)
Aż smutno mi się robi na samą myśl o tym jaka jestem.