- Zagrajmy w Ence-Pence. - poprosiła patrząc mu w oczy.
- Dlaczego? - rzekł ponuro.
- Schowam w dłoni kamyk, jeśli go wylosujesz będziesz mógł ode mnie odejść, lecz jeśli trafisz na pustą rękę zostaniesz ze mną już na zawsze. - mówiła nie przestając patrzeć się chłopakowi w oczy.
- Ale Ty nie masz żadnego kamyka. - odpowiedział, a w jego głosie dało się zauważyć, że niewiele rozumie z obecnej sytuacji.
- Wiem. - powiedziała cicho.
tysiąc myśli na minutę. chociaż mi się wydaję, że ostatnio zaczynają się gramolić, a nie ( jak to w zwyczaju mają myśli ) płynąć. chciałabym z jednej strony objąc swoim rozumem wszystko. zapamiętać każdy szczegół. ale z drugiej strony czuję, że to mi nie potrzebne. dużo jest porównań życia i dużo z nich jest prawdą. życie porównane do klatki. życie porównane do teatru. życie porównane do katastrofy... a dlaczego nie może być prawdziwe porównanie życia do piosenki? nałożyłabym sobie słuchawki i przeżywała zdarzenia w brzmieniu głosu Janis Joplin. chociaż.. może lepiej, że takie porównanie nie jest prawdziwe. zawsze trafiłby się cymbał, który wolałby słuchać piosenek z wieży stereofonicznej na ful puszczając tandetną mandarynę lub brit. o ludu. pocieszam się faktem, że za pare minut usłyszę dzwonek do drzwi i na Jego widok znów odzyskam siłę i humor. <3