12 stycznia 2014

czytam wasze photoblogi..

przeczytałam mojego statego photobloga, tego kiedy wpadłam w chorobę. w najbardziej krytycznym momencie ważyłam 36 kg.

jak wiele was nieświadomie wpada w to bagno, w które ja wpadłam... albo i świadomie, co boli mnie jeszcze bardziej.

Dziewczyny bądźcie mądre! :< Można nie jeść słodyczy, zdrowo się odzywiać... Ale nie da się żyć z wychudzeniem. Umrzecie. A wiecie co jest najgorsze? Że to cholernie egoistyczne zachowanie.My chcemy być chude i szczęśliwe a nasi najbliżsi cierpią z tego powodu.
Nieraz sami wpadają w jakieś choroby: nerwice, depresje, poczucie winy ich zabija, niszczy...

Zła atmosfera w domach spowodowana naszym odchudzaniem zabija relacje międzyludzkie...

Postawcie na szali to całe wychudzenie i nie jedzenie z waszymi rodzinami. Co przeważa?

Niech każda zadecyduje sama...

Fajnie, że wy jesteście szczęśliwe, ale czy można postępować raz na jakiś czas mniej egoistycznie i dla przyjemności waszych bliskich zjeśc z nimi posiłek , a nie powodować kolejną awanturę mówiąc: ja tego nie jem?

U mnie  w domu atmosfera posiłków była bliska atmosferze panującej podczas wojny najgorszych wrogów. Albo był krzyk, albo płacz.

Do dziś zresztą jak tylko czegoś odmówię to słyszę "znowu nie jesz normalnie?" "czemu nie możesz zjeść tak jak kiedyś?"

moi bliscy cierpieli, że nie jem z nimi jak dawniej. A teraz wszyscy są przeze mnie zeschizowani.

Ale już jest lepiej, zaczęłam to naprawiać i od czasu kiedy w sumie prawie wyszłam z choroby dużo się poprawiło u mnie w domu.

Ale już na zawsze pozostaną blizny.

Pamietajcie o tym WY możecie tak nie skończyć!!! Jeśli jeszcze nie jest dla was za późno...

Jeśli możecie nie zniszczyć swoich rodzin, siebie samych - mam tu na myśli konsekwencje zdrowotne, osteoporoze, bezpłodność...

PRZESTAŃCIE. DA SIE SCHUDNĄĆ NORMALNIE NIE TRACĄC PRZY TYM ŻYCIA.

A JEŚLI NADAL WAŻYMY W DOLNEJ GRANICY BMI I JESTEŚMY NIEZADOWOLONE TO NAJWYŻSZY CZAS POKOCHAĆ SIEBIE, A NIE CHUDNĄĆ WIĘCEJ , NIE TĘDY DROGA DO SZCZĘŚCIA!

POKOCHANIE SIEBIE TO TEŻ CIĘŻKA PRACA. LEPIEJ JĄ WYKONAĆ NIŻ TRACIĆ KOLEJNE KILOGRAMY TRACĄC ŻYCIE.

to tyle.

a na zdjęciu , (zdj nie moje) - koktajl ze szpinakiem - moja ostatnia miłość:) rodzinka spojrzała na mnie jak na wariatke, ale spróbowali i też smakowało : ) zawsze chciałam go zrobić i zawsze było mi szkoda czasu ,ale w końcu się wzięłam.

a następny jaki zrobię to będzie z pietruszką ;p

pycha! polecam.