Bo kocham Benka. Kocham jego "we believe" na koniec drugiej zwrotki od piosenki o tym samym tytule. Kocham jego tautaże, jego kolczyki. I śnił mi się dzisiaj.
- Bo ci, których nie możesz mieć sa najlepsi. To znaczy, dla Ciebie nie, bo to zwykłe chamy, ale...
Dokładnie tak.
Wczorajszy wieczór? Ostatni z Pyśkusem. Poszłyśmy do baru, grałyśmy w bilard, piłyśmy niedobre Tyskie bez soku. Wygrałyśmy z Labuddą i Manelem. W sumie szkoda, że o nic.
Pierwszy ryk był już w owym barze. Nieźle.
Moje włosy do dziś śmierdzą fajkami. Przez tych kilka dni przywykłam, ale, jakby to powiedziała Taylor - IŁ!
Przed klatką też ryczałyśmy.
- Do zobaczenia, Ziomale.
(Tak, powinno być Ziomalu, ale Martyna twierdzi, że Ziomale brzmi lepiej).
Nie ułożyłyśmy puzzli, niedobrze. Nie zostało wiele, tym bardziej mi szkoda.
I dziś pojechała. Nieeee, wcale nie płakałam. A oczy to miałam czerwone od ciśnienia, no nie?
~~~~
Nie wiem, czy ma być mi smutno. Nie rozczarowałam się, nie było chyba po czym.
Ale jest śmieeeeesznie.
I herbata z cytryną jest za kwaśna. Za daleko mam do kuchni.
Oh, będę miała rude włosy ;)
~~~~
Takie spojrzenie mnie dobija.
Niby fajnie, niby oh i ah, ale kurwa - dobija.
Muszę gdzieś się wyżyć.
Zdjęć? Zula pozowała, to nienajgorzej.
Za kilka dni szkoła. I tu zaczynają się schody...
Mam plany wobec Ciebie.
ALOHA.