I wcale nie jest mi wesoło.
Przestało być.
Bo nie mogę myśleć w taki sposób. Bo to złe.
I najlepiej wrócić do tego, kiedy w ogóle nie myślałam.
Jutro olewam szkołę. Nie opłaca mi się wstawać o 6:00 i o 10:00 być już w domu.
I moja mama stwierdziła, że mam iść na technik-cośtam.
Ja?! Tak, dzięki, tylko na tyle mnie stać?
Nie dobijajcie mnie.
I nie mam zdjęć, oh, jakież to zabawne.
I w sumie nie mam komu się wyżalić.
Dlatego chcę wakacje.
Bo, ee, no. Nie mogę tak po prostu chceć? Właśnie.
I wszystko jest takie dziwne.
Tak jasne, aloha.