A to taka mała powtórka.
Ja w pilotkach i żółtej bluzię. To było jakos w wakacje...
A ogólnie dzień minął wspanialę. Wstałem o 7:00 i zjadłem na śniadanie jajecznicę.
Po kościele, postanowiłem usiaść na naszym zamarzniętym stawku i prawie mi dupę odmroziło. A na obiad było spagetii.
Nara ludziska...........................................