Moje plany się zupełnie pozmieniały. Miałam być na weekend w Gd, wróciłam wczoraj wieczorem do domu ale dzisiaj znowu musze jechać na egzamin.. Ciągle w drodze. Wróciłam do domu, bo..znowu jestem chora -.- Typowo: gorączka i gardło. Mam bardzo obniżoną odporność po ostatnich antybiotych, w pracy na okrągło jestem wśród chorych ludzi, także łapię wszystko.
Byłam wczoraj u dietetyka i jestem bardzo zadowolona. Pani bardzo miła. Co prawda okazało się, że moja waga w domu kłamie i pokazuje za mało.. Chociaż miałam przeczucie, że przytyłam w ostatnim czasie. Może nie widziałam tego bardzo po ciuchach, ale jakoś to czułam.
Ananliza:
-waga: 69,6kg BMI: 25,9 (łapię się na dolną granikę nadwagi -.-_
-Tkanka tłuszczowa: 34,1% = 23,7kg. (Norma to ok.18kg, także teoretycznie tylko 6kg do zrzucenia)
-Masa tk. beztuszczowej: 45,9kg
-Masa mięśni: 62,6% = 43,6kg.
-Masa tkanki kostnej: 2,3kg.
-Zawartość wody: 46,8% = 32,6kg
-Wiek metaboliczny: 36 lat (!!!)
Nie jest źle.
Póki co jako punt docelowy postawiliśmy 58kg.
Ustaloną dla mnie diete dostanę we wtorek. Oczywiście jest ona dopasowana do mojego trybu pracy i szkoły. Nie będzie skomplikowana, nie będzie w niej dziwnych, trudno dostępnych produktów. Póki co jestem pozytywnie nastawiona :)
Liczę, że tym razem wszystko pójdzie po mojej myśli :)
Aaa, oczywiście nie korzystam z okazji i póki nie mam diety to jem co popadnie. Dostałam od pani dietetyk trochę notatek, co i jak robić i już od wczoraj się do nich stosuje :)
Ja muszę się jeszcze pouczyć, zrobić sobie obiad i znów ruszam do 3miasta L: (
Miłego weekendu :)