Tak wygląda przymierzony zderzak po obróbce, gotowy do położenia lakieru - czym będę się zajmował w dniu jutrzejszym :D Masakra z nim była... nie dość, że pęknięty właśnie w tym miejscu, to jeszcze na środku, i też z tym trzeba było się uporać. Okazało się nawet że po posklejaniu pasuje do nadwozia :D Ale ze szpachlą i późniejszym szifowaniem sporo roboty, musi być idealnie gładko i dobrze by było gdyby niczgo nie było widać że był robiony. Nie jesteśmy z bratem profesjonalistami ;] ale większość pracy akurat przy tym była moja :p
Najbliższe dni będą mega hardcore'owe. Jutro lakier, jazda na motocyklu, dwa śluby do zagrania.
W niedzielę przed 6 rano wyjeżdżam grać do bazyliki w Trzemesznie, ściągają mnie na tamtejsze Msze do zagrania. A organy tam są ponoć całkiem w porządku, więc biorę nuty repertuaru koncertowego. Organy też duże. Jak dobrze pójdzie i stan pozwoli będą na koniec huczały :D
Miał być wypad od razu po ostatniej - o 15.00 do tej nie wypowiedzianej miejscowości pod Poznaniem, wiadomo z kim była opcja się spotkać. Nie wypali. W planach już wcześniejszych wyjazd gdzie indziej z rodzeństwem, nie wyrobię się za Chiny godzinowo. Nie wpsominając, że przez tą robotę będę od ok. 5 na nogach... No nic, jakoś damy radę.
W końcu miałem okazję obejrzeć 'Egzorcyzmy Emily Rose". ... niezły, mocny film. Przynajmniej jak dla mnie.
Ostro nas wszystkich dziś pogoda niemile zaskoczyła strasznie gwałtowną burzą. Cisza, cisza, nagle straszny wiatr i lunęło. Ja pod samochodem przykręcam powyżej przedstawione cudo. Ojciec z bratem na szybko działają by ogarnąć prowizoryczny dach postawionej już konkretniej przybudówki. A dookoła nas walące na prawo i lewo pioruny... Masakra. I jeszcze po tym 20 minut na ogarnięcie się po wyjściu spod samochodu, drobną pomoc, łazienkę, przebranie i wio gdzieś zagrać. Masakra...
Nie wiem kiedy znów tu się pojawię. Z resztą ostatnie moje wpisy są tak mega proste i codzienne... A tak na prawdę jestem trochę wewnątrz zagmatwany. Może jak Malwina sugeruje za dużo myślę. Tym bardziej, że zbliża się swego rodzaju rocznica. A tyle się wokół pomimo to dzieje, co daje do myślenia. Nie mam zamiaru przed tym strasznie szerokim internetowym gronem się nad wyraz otwierać. Kto ma wiedzieć wie/dowie się. Jeszcze ktoś to przeczyta i dopiero będzie :p
Filozoficzna rozkminka, taka jak parę wpisów temu, się zbliża więc wielkimi krokami.
Dziś na mnie już czas.
http://www.youtube.com/watch?v=6Ck6Hcg2cjk&ob=av2e
...bo oglądałem dziś fragment ich koncertu na BBC cośtam, i tak mi się pokojarzyło z tą piosenką...
DObranoc :)